Zawalił się budynek miejskiego archiwum w Kolonii, uszkodzone są także dwie pobliskie kamienice. Rumowisko przeszukują ratownicy z psami. Na miejsce wysłano około 180 strażaków. Były pracownik archiwum Eberhard Illner, oskarża władze Kolonii o zaniedbanie. Jego zdaniem katastrofa była "do przewidzenia".
Budynek, który się zawalił, stoi przy Severinstrasse, gdzie prowadzono prace przy linii metra. Jak raportują strażacy, do tej pory nie było osób ciężko poszkodowanych, co najmniej kilka osób odniosło lekkie obrażenia. Niewykluczone jednak, że rannych będzie więcej i że także wewnątrz budynku znajdowali się ludzie.
Ilu zaginionych?
Wieczorem ekipy z psami ratowniczymi poszukiwały jeszcze trzech osób, które mogły zostać pod gruzami. Wcześniej władze informowały o dziewięciu zaginionych, ale sześć osób zgłosiło się na policję.
"To było jak trzęsienie ziemi"
Właścicielka kiosku przy w pobliżu archiwum mówi, że całe skrzyżowanie ulic zasnuła chmura dymu. Ten widok porównała do katastrofy 11 września w Nowym Jorku. Na miejsce zaraz przyjechały dziesiątki karetek i wozów strażackich, pierwsze z nich pojawiły się przy archiwum już kilka minut po katastrofie.
Jak informował Frankfurter Allgemeine Zeitung, tuż przed katastrofą pobliżu budynku pracowała grupa robotników, FAZ raportuje też, że z samego budynku tuż przed jego zawaleniem się wybiegła grupa ludzi. Lokalna gazeta "Kölner Stadt-Anzeiger" informowała na swoich stronach internetowych, że w katastrofie zginąć mogło nawet 30 osób. Inne niemieckie media nie potwierdzają tej liczby.
Przyczyna zawalenia się budynku, nie jest znana. Spekulowano, że powodem katastrofy były prowadzone od kilku lat prace budowlane w tunelu metra pod ulicą Severinstrasse, przy której znajdowało się Historyczne Archiwum Miejskie Kolonii. Cytowany przez dpa kierownik projektu w kolońskich zakładach komunikacyjnych Rolf Papst zapewnił, że roboty budowlane w tunelu pod miejscem katastrofy zakończono ponad rok temu, a obecnie prowadzone są tam "niewiele znaczące prace".
"Ta katastrofa była do przewidzenia"
Były kierownik jednego z działów archiwum, Eberhard Illner, oskarża władze Kolonii o zaniedbanie. Jego zdaniem katastrofa w archiwum była "do przewidzenia". Już w lecie zeszłego roku zauważył w piwnicach budynku pęknięcia, które go zaniepokoiły i które zgłosił władzom archiwum. Także dwa tygodnie temu do ratusza wpłynęło zawiadomienie o niebezpiecznych rysach w ścianach budynku. Dlaczego przez wiele miesięcy nikt nie zbadał tej sprawy – pyta Illner i mówi, że trzeba znaleźć winnych tego zaniedbania.
Przepadło europejskie dziedzictwo?
Illner pracował w archiwum do jesieni zeszłego roku. Jego zdaniem straty są przeogromne. – Przepadło 18 kilometrów wyjątkowych dokumentów, o wielkim znaczeniu nie tylko dla Niemiec, ale dla całej Europy - komentuje Illner. Wskazuje na to, że Kolonia miała olbrzymie archiwum historii miasta, jedno z największych w Niemczech. - Teraz to wszystko znajduje się pod górą betonu i górą gruzu – to wstrząsające – ubolewał.
Źródło: PAP, Frankfurter Allgemeine Zeitung, Spiegel