- Terroryści wykorzystali lukę w prawie, bo przesyłki wysyłane transportem cargo są kontrolowane tylko wyrywkowo - powiedział w "Faktach po Faktach" Krzysztof Liedel z BBN. Eksperci są jednak zdania, że kontrola wszystkich pakunków nie jest możliwa, bo sparaliżowałaby transport lotniczy. Tymczasem Francja całkowicie zawiesiła transport lotniczy towarów pochodzących z Jemenu, skąd wysłano dwie przesyłki zawierające materiały wybuchowe.
Materiały wybuchowe przygotowane do zdetonowania znaleziono w piątek w lecących z Jemenu do USA samolotach podczas ich międzylądowania w Wielkiej Brytanii i w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Samoloty transportowe należały do firm UPS i FedEx. Paczki były wysłane z Jemenu do żydowskich instytucji religijnych w USA.
- Jest ustawa w Stanach Zjednoczonych, która precyzyjnie określa zasady kontroli przesyłek cargo, które lecą samolotami pasażerskimi - tłumaczył w "Faktach po Faktach" gen. Marek Dukaczewski, były szef WSI. Jak wyjaśnił jednak, zasady kontroli zwykłych przesyłek towarowych są dużo mniej restrykcyjne, bo nie wszystkie paczki są dokładnie weryfikowane. Kontroli poddawane są tylko wybiórczo. - Samolotami pasażerskimi wożone jest tylko 16 procent towarów, a do USA dziennie trafia 10 tysięcy ton ładunków - zauważył Dukaczewski.
Kontrola niemożliwa bez paraliżu transportu
Jednak według ekspertów, nie jest możliwe kontrolowanie wszystkich ładunków bez naruszenia funkcjonalności transportu lotniczego. - Ilość, hurt jest największym problemem - przyznał Liedel. Jego zdaniem, kontrola jest coraz skuteczniejsza, ale luki nadal są. - Paczki powinny być kontrolowane na kilku etapach - powiedział.
Wtórował mu gen. Dukaczewski. - Procedura kontroli przesyłek jest podstawą działania. W tym przypadku sygnał o przesyłce przyszedł do Arabii Saudyjskiej z zagranicy.
Służby brytyjskie, amerykańskie mają swoje źródła, bez tych informacji nie można sprawdzić wszystkiego, co jest wysyłane, chyba że chcielibyśmy sparaliżować transport lotniczy - dodał.
Tymczasem po znalezieniu przesyłek Francuska Naczelna Dyrekcji Lotnictwa Cywilnego (DGAC) zdecydowała o całkowitym zawieszeniu transportu przesyłek z Jemenu. W komunikacie DGAC podało, że jeśli będzie to konieczne, podobne środki miałyby przyjąć również inne kraje.
Planowali ataki na synagogi
Eksperci zwrócili też uwagę na cel ataków - synagogi w Stanach Zjednoczonych. - Co ciekawe, wśród synagog, do których adresowane były przesyłki, nie ma synagogi zlokalizowanej na przeciwko domu Obamy w Chicago - zauważył Marek Dukaczewski. Jak dodał, jeśli celem były synagogi, a ładunki byłyby zdetonowane w czasie obrzędu, byłoby to niezwykle spektakularne uderzenie, a na spektakularności właśnie zależy terrorystom.
Z kolei Liedel nie wykluczył, że do wybuchu mogło dojść na pokładzie samolotu. - Ten ładunek miał wielką moc. Mógł być zdetonowany zdalnie - albo na pokładzie samolotu albo na miejscu – zaznaczył.
Liedel i Dukaczewski skomentowali też informację o aresztowaniu kobiety, która miała wysyłać z Jemenu podejrzane ładunki. Ich zdaniem kobieta może być jednym z nieświadomych wykonawców zleceń Al Kaidy, niemożliwe więc będzie ustalenie jej związku z terrorystami.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24