Terroryści straszą bombami

Aktualizacja:
O ataku mówi dziennikarz RFI
O ataku mówi dziennikarz RFI
TVN24/AFP
O ataku mówi dziennikarz RFITVN24/AFP

Pięć ładunków wybuchowych odkryto w jednym z wielkich paryskich sklepów: to było jedynie ostrzeżenie - mówią francuskie siły bezpieczeństwa. Do zamachu przyznał się Rewolucyjny Front Afganistanu (RFA). Terroryści użyli starego dynamitu, a ładunki nie były podłączone do zapalników.

Prezydent Francji wezwał do zachowania spokoju. - Wszystko, co możemy zrobić to być ostrożnymi i spokojnymi - powiedział dziennikarzom Nicolas Sarkozy, na konferencji prasowej w Parlamencie Europejskim.

Pokaz możliwości

- Cała akcja rozmieszczenia ładunków w jednym z flagowych centrów handlowych Paryża, Le Printemps Haussmann, mogła być jedynie demonstracją możliwości. Nie były podłączone zapalniki - mówił w TVN24 dziennikarz Jacek Pałasiński. - Te materiały wybuchowe nie mogły wybuchnąć.

Generał Roman Polko
Generał Roman Polko

- Z tego co powiedziała francuska minister obrony Michele Alliot-Marie, użyto starego dynamitu, który nie był podłączony do zapalników - mówił dziennikarz Marek Brzeziński z Polskiego Radia RFI.

Operacja w sercu handlowym Paryża

Akcja francuskich sił policyjnych miała miejsce przy wielkich bulwarach paryskich. Całe centrum handlowe Le Printemps Haussmann - tłumnie odwiedzane przez zamożniejszych Paryżan i turystów - ewakuowano. - W wyniku klasycznego powiadomienia telefonicznego, policja ewakuowała Le Printemps Haussmann - mówił rzecznik prasowy prefektury policji. - Odkryta paczka jest obecnie badana.

Kto stoi za atakiem?

Do podłożenia ładunków już przyznał się Rewolucyjny Front Afganistanu. - Prawdopodobnie, żeby przestraszyć Francuzów, zmusić francuski rząd do wycofania się z Afganistanu - komentował na gorąco w Brzeziński.

Ale o Rewolucyjnym Froncie Afganistanu mało kto słyszał. - Nie zapisała się w annałach organizacji terrorystycznych - mówił na antenie TVN24 dziennikarz Jacek Pałasiński.

O wątpliwościach w sprawie autorstwa ataku mówił też Brzeziński. - To, że ktoś podpisał się jako Rewolucyjny Front Afganistanu świadczy - według ekspertów - że to może być skrajna lewica francuska. Świadczyłoby o tym słowo "rewolucyjny" oraz ostrzeżenie, że ładunki zostały podłożone w jednym z domów handlowych kapitalizmu - ocenił dziennikarz radiowy.

Podobnie ocenia całą sprawę generał Roman Polko. - Wygląda na to, że nie jest to terroryzm muzułmański. Wskazuje to raczej na organizację o rodowodzie komunistycznym, ale nie wykluczam, że może to być zupełnie ktoś inny - ocenia generał. I dodaje: "Myślę, że terroryści, którzy podłożyli te atrapy, nie tylko ostrzegli, ale uzyskali też efekt, że Francuzi są teraz bardziej zaniepokojeni - mówi Polko.

Terroryści ostrzegają

- Jeśli ktoś nie zainterweniuje przed środą 17 grudnia, to ładunki wybuchną - napisali w oświadczeniu przesłanym do agencji AFP domniemani terroryści.

FRA zażądała wycofania wojsk francuskich z Afganistanu przed końcem lutego przyszłego roku. W przeciwnym razie grozi zamachem, tym razem "bez ostrzeżenia".

Francja ma piąty co do wielkości - 2 700-osobowy - kontyngent w Afganistanie.

Źródło: TVN24, PAP, "Le Monde"

Źródło zdjęcia głównego: TVN24/AFP