Rośnie liczba ofiar śmiertelnego wirusa Ebola, który zaatakował środkowo-wschodnią Afrykę. Zmarło już ponad 80 osób. Objawy - na początku podobne do grypy - nie powinny uśpić czujności tych, którzy wybierają się w zagrożony region albo z niego wrócili.
Pierwsze przypadki zachorowań pojawiły się w Gwinei. Ale już w weekend Światowa Organizacja Zdrowia potwierdziła, że dochodzi do nich także w Liberii i Sierra Leone.
Lekarze Bez Granic biją na alarm. - Mamy do czynienia z najbardziej agresywną odmianą Ebola, szczepem Zaire. Ten szczep zabija 9 na 10 zakażonych - mówi Michel van Herp, jeden z epidemiologów.
Nie lekceważyć
Wirus wywołuje chorobę zwaną gorączką krwotoczną Ebola. Jej pierwsze objawy przypominają grypę - bóle gardła, głowy, kości i mięśni, następnie występuje biegunka i wymioty, później pojawia się wysypka i objawy skazy krwiotocznej. Na gorączkę krwotoczną nie ma szczepionki. Lekarze informują, że wirusem można się zarazić jedynie przez bezpośredni kontakt z chorymi - m.in. drogą kropelkową, poprzez dotyk i kontakt z krwią zarażonego. Światowa Organizacja Zdrowia uspokaja, że do tej pory nie potwierdzono, żadnych przypadków zakażenia poza Afryką. Jednak Ci, którzy wybierają się w zagrożony rejon lub niedawno z niego wrócili - powinni być szczególnie uważni i nie lekceważyć niepokojących objawów.
Informacje o zakażeniach i samym wirusie można znaleźć w internecie, m.in. na stronach wojewódzkich stacji sanitarno-epidemiologicznych, na stronach MSZ oraz Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Ci, co wrócili z Afryki i obserwują u siebie niepokojące objawy - powinni natychmiast zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu.
Autor: db//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: ENEX