Mimo polskich wątpliwości co do tarczy, konserwatywny amerykański dziennik "Washington Times" przewiduje, że do jej zbudowania i tak dojdzie. Nawet jeśli do Białego Domu wprowadzi się Barack Obama.
Swoją prognozę dziennik przedstawia piórem Wessa Mitchella, specjalisty ds. bezpieczeństwa w waszyngtońskim Center of European Policy Analysis. Jego zdaniem budowie tarczy sprzyja szereg istotnych czynników wojskowych i politycznych.
Po pierwsze wola NATO
Jako pierwszy z nich, Mitchell wymienia "rosnące poparcie NATO" dla tarczy w Europie, czego wyrazem była deklaracja w tej sprawie na szczycie sojuszu w Bukareszcie. - Poważnie poprawia to długofalowe perspektywy polityczne tarczy - pisze autor.
Mitchell dodaje, że dzięki bukaresztańskiej deklaracji rośnie akceptacja tarczy w USA. Poparcie najważniejszych przywódców europejskich dla tarczy "zwiększa prawdopodobieństwo, iż Barack Obama, który uważał brak takowego ze strony NATO za główną przeszkodę dla realizacji projektu, będzie go kontynuował, jeśli zostanie prezydentem" - pisze "Washington Times".
Po drugie Iran
Po drugie tarcza "może zwiększyć szanse dyplomatycznego przełomu w rokowaniach z Iranem". - Sama wiedza, że Waszyngton przygotowuje antidotum na irańskie rakiety - jakkolwiek niedoskonała może być jeszcze jego technologia - zmusi Teheran do rewizji swojego programu
Sama wiedza, że Waszyngton przygotowuje antidotum na irańskie rakiety - jakkolwiek niedoskonała może być jeszcze jego technologia - zmusi Teheran do rewizji swojego programu nuklearnego, którego głównym celem było posiadanie swobody w regionie i narzędzia do szantażowania Zachodu "Washington Times"
Po trzecie straszak wzajemnego zniszczenia już nie działa
Trzeci argument publicysty "Washington Times" to teza, że w konfrontacji z państwami uzbrojonymi w niewielkie ilości broni nuklearnej - jakim może się stać Iran - najlepszym środkiem zapobieżenia agresji jest właśnie obrona antyrakietowa.
Inaczej bowiem niż w czasach konfrontacji z ZSRR, nie działa tu straszak "gwarantowanego wzajemnego zniszczenia". Nie można też liczyć na wojnę prewencyjną, która - jak pokazało doświadczenie Iraku - jest militarnie i politycznie zbyt kosztowna.
Jednym słowem: opłaca się
- Podsumowanie tych strategicznych względów przemawia za utrzymaniem obrony rakietowej w ogóle i jej trzeciej bazy w Europie w szczególności. Będzie to prawdopodobnie bardziej przekonujące dla przyszłych administracji USA, demokratycznych bądź republikańskich, niż jakiekolwiek przejściowe trudności finansowe i polityczne - pisze autor.
W rezultacie - konkluduje - chociaż sekretarz stanu USA Condoleezzie Rice nie udało się na razie doprowadzić do umowy z Polską, "gra o obronę rakietową jest daleka do zakończenia".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl