Ponad 20 tys. mieszkańców teksańskiego miasta Galveston nie chciało uciekać przed huraganem Ike. Teraz ratownicy obawiają się, że wielu z nich mogło zginąć. Na razie odnaleziono pięć ciał.
- O wielu ofiarach dowiadujemy się dopiero po katastrofie - powiedział przybyły do Galveston amerykański sekretarz bezpieczeństwa narodowego Michael Chertoff.
Według niego, bilans ofiar może w najbliższym czasie wzrosnąć w miarę postępu prac ratunkowych. Galveston było pierwszym miejscem w Stanach Zjednoczonych, gdzie Ike w sobotę uderzył.
Godzina policyjna, zakaz powrotu do domu
Spośród 58 tys. mieszkańców miasta aż 20 tys. nie zdecydowało się na ewakuację. Ci, którzy wyjechali, mają zakaz powrotu do momentu, gdy zostaną przywrócone dostawy wody i elektryczności. Zdaniem władz miejskich, może to potrwać około miesiąca.
W mieście przedłużono w poniedziałek godzinę policyjną.
Huragan spowodował miliardowe straty
Ike spowodował olbrzymie zniszczenia, m.in. w rejonie Houston, czwartego co do wielkości miasta USA, oraz przerwanie prac w instalacjach naftowych. Przed nadejściem huraganu zamknięto osiem z 14 głównych rafinerii ropy w Teksasie.
Wstępnie szacuje się, że Ike spowodował w Teksasie i Luizjanie straty materialne w wysokości 8-18 miliardów dolarów.
W niedzielę ponad 4,5 miliona mieszkańców Teksasu i Luizjany pozostawało bez prądu.
Źródło: TVN24, PAP