Bracia meksykańskiego gangstera zebrali na fundusz wyborczy urzędującego prezydenta 200 tys. dolarów. Sztab Obamy twierdzi, że nic o tym nie wiedział i zapowiada, że zwróci pieniądze.
Meksykanin Juan Jose Rojas Cardona, znany także jako Pepe, w 1994 r. został oskarżony o oszustwo i przestępstwa związane z narkotykami. Jednak wyszedł za kaucją, nie stawił się przed sądem w stanie Iowa, po czym uciekł do Meksyku, gdzie jest m.in. właścicielem kasyn, dzięki czemu stał się człowiekiem bardzo majętnym.
Nieoficjalnie mówi się, że w ostatnich latach zlecił zabójstwo jednego ze swoich rywali biznesowych i nielegalnie finansował meksykańskich polityków.
Prosił o ułaskawienie
Dwaj bracia Cardony wciąż żyją w USA i zaangażowali się w zbieranie pieniędzy na kampanię wyborczą Obamy. Każdy z nich na fundusz wpłacił po 30 tys. dolarów, czyli maksymalną dopuszczalną przez prawo stawkę. Namówili też innych krewnych i przyjaciół do wpłaty. W sumie uzbierało się 200 tys. dolarów.
Kiedy sprawa została nagłośniona przez media, sztab wyborczy Obamy znalazł się w dość dwuznacznej sytuacji. Jak donosi "New York Times", rok temu Cardona bezskutecznie starał się u Obamy o ułaskawienie, i była to druga taka próba w ostatnich czterech latach. Nie można wykluczyć, że nie ponowi prób.
Sztab odda pieniądze
Co na to sztab Obamy? - Na skutek wątpliwości, które pojawiły się po pytaniach dotyczących tych pieniędzy, zwrócimy wszystkie fundusze zebrane przez rodzinę Cardona i ludzi, których namówili do wpłat na nasz fundusz - oświadczył Ben LaBolt, rzecznik sztabu wyborczego Obamy.
Źródło: nytimes.com