Ulegając poczuciu skruchy 58-letni płatny kanadyjski zabójca przyznał się do zamordowania co najmniej 27 ludzi i prób zabicia dwunastu innych osób. Przeprosił przy tym rodziny "przypadkowych" ofiar.
Zabójstwa, jakich dokonał Gallant, miały miejsce w latach 1978-2003. Celem mordercy byli głównie członkowie rywalizujących ze sobą gangów motocyklowych, ulicznej mafii itp.
Jako płatny zabójca Gallant nie był jednak związany z żadnym z walczących ze sobą gangów w Quebecu - stąd też "eliminował" niewygodnych dla rywali gangsterów z różnych organizacji. Nie był także chroniony przez żaden gang. Praca była opłacalna - za każdy kontrakt pobierał ok. 20 tys. dolarów.
Przypadkowe ofiary
Ofiarami Gallanta padali jednak nie tylko gangsterzy. Jedną z ofiar była młoda kelnerka, wykorzystana w charakterze żywej tarczy i zabita przez Gallanta zamiast przybocznego szefa gangu Hells Angels czy prywatny detektyw, który przypadkowo znalazł się w mieszkaniu innego mafioso.
W czasie rozprawy w sądzie w Quebecu Gallant przeprosił rodziny przypadkowo zamordowanych, prosząc je o wybaczenie.
Książki nie napisze
58-letni Gerard Gallant został już skazany w 2006 roku w Montrealu na dożywocie za zabicie właściciela baru w 2001 roku, więc przyznanie się przez niego do serii zabójstw nie wpłynie na zmianę wyroku. Przyczyniło się jednak do rozbicia przez kanadyjską policję sieci gangów i aresztowania 10 innych podejrzanych o zabójstwa.
Dzięki współpracy z policją Gallant będzie mógł się jednak ubiegać o zwolnienie po spędzeniu w więzieniu 25 lat. Chociaż ma w tym czasie otrzymywać na swoje wydatki zaledwie 50 USD miesięcznie, zobowiązał się jednak, że nie napisze żadnej książki o swych doświadczeniach ani też nie sprzeda swej historii filmowcom.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu