Australia powinna mieć co najmniej 5 albo i 6 pór roku – postuluje jeden z przyrodników i proponuje konkurs w sprawie ich nowych nazw. Cztery pory roku są zdaniem naukowca "bez sensu". Dostały się Australii w spadku po Wielkiej Brytanii, nie oddają specyfiki kontynentu – argumentuje.
"Rozmnożenie" pór roku w Australii proponuje szef ogrodów botanicznych w Sydney, Tom Entwisle. Namawia do narodowej debaty na ten temat. Jak podkreśla, narzucony arbitralnie podział na cztery pory roku jest mylący, nie pasuje do specyfiki Australii. - To nie ma w ogóle sensu – mówił w wywiadzie dla australijskiej telewizji ABC.
Regionalne pory roku
Entwisle postuluje wprowadzenie dwóch pór przechodnich – przedwiośnia ("sprinter", zbitka słów "spring" i "winter") i "wiosnolata" ("sprummer"). Jakie to ostatecznie będą nazwy – mogliby rozstrzygnąć sami Australijczycy w konkursie. Entwisle uważa też, że różne regiony Australii mogłyby mieć różną liczbę pór roku, w zależności od warunków klimatycznych. – Zachęcałbym do tego. Warto poświęcić nieco czasu, by używać takich nazw, które pokazują co faktycznie dzieje się w przyrodzie – mówił Entwisle.
Według przyrodnika, inny system pór roku pomógłby Australijczkom lepiej rozumieć swoje środowisko naturalne i śledzić zmiany klimatu. Entwisle przypomina, że Aborygeni rozróżniali nawet do ośmiu pór roku.
Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu