Prezes Orange Stephane Richard usłyszał zarzut udziału w zorganizowanym oszustwie - poinformowała w środę paryska prokuratura. Sprawa ma związek ze śledztwem dotyczącym ugody z biznesmenem Bernardem Tapiem.
Richard od poniedziałku rano był przesłuchiwany w paryskiej prokuraturze. Z powodu przeciągającego się przesłuchania, które trwało w poniedziałek do 1 w nocy, trafił nawet do szpitala - tam śledczy kontynuowali zadawanie mu pytań. W środę poinformowano, że Richard usłyszał zarzut zorganizowanego oszustwa. Jak powiedział jego rzecznik, prezes Orange "jest w walecznym nastroju". Richard został zwolniony do domu. Póki co Orange informuje, że Richard pojawi się w pracy w czwartek rano. Nie wiadomo jednak, czy utrzyma się na stanowisku.
"Nie było nacisków"
Sprawa, w której jest podejrzany, dotyczy roli francuskiego ministerstwa finansów oraz Pałacu Elizejskiego w zawarciu ugody finansowej z biznesmenem i byłym socjalistycznym ministrem Tapiem, w ramach której otrzymał on 403 mln euro z odsetkami. Obecny szef Orange powiedział kilkakrotnie w rozmowie z AFP, że ze strony Pałacu Elizejskiego "nie było ani nakazu, ani instrukcji, ani szczególnych nacisków" dotyczących skierowania sprawy Tapie'ego do arbitrażu. Miał on jednak powiedzieć coś innego tygodnikowi satyrycznemu "Canard Enchaine", według którego Pałac Elizejski miał w tej sprawie wydać wyraźne instrukcje. Pojawiły się też podejrzenia, że Tapie otrzymał tak wysokie odszkodowanie w zamian za poparcie Nicolasa Sarkozy'ego w wyborach prezydenckich w 2007 roku.
Afera Tapie
Na skutek arbitrażu, do którego Lagarde przekazała spór między Tapiem a francuskim bankiem Credit Lyonnais, w którym większość udziałów miało państwo, trybunał nakazał w lipcu 2008 roku konsorcjum zarządzającemu majątkiem pozostałym po Credit Lyonnais wypłatę 403 mln euro z odsetkami biznesmenowi. Francuski sąd zadecydował 24 maja, że nie postawi w tej sprawie zarzutów karnych Christine Lagarde. Tapie pozwał Credit Lyonnais w związku z powierzoną bankowi sprzedażą w 1993 roku sportowej marki Adidas, którą biznesmen z kolei nabył pod koniec lat 80. Zdaniem niektórych prawników, sporu nie powinien był rozstrzygać arbitraż, ponieważ chodziło o bank będący częściowo w rękach państwa.
Autor: jk//gak/k / Źródło: europe1.fr, PAP