Padło miasto Kilinoczi, stolica walczących z rządem Sri Lanki Tamilskich Tygrysów. To może być przełom w trwającym od ponad 20 lat konflikcie.
Jak zakomunikował lankijski minister rozwoju gospodarki rolnej i jednocześnie rzecznik rządzącej koalicji Zjednoczonego Ludowego Sojuszu Wolności, Maithripala Sirisena, "zajęcie Kilinoczi przez naszych żołnierzy to historyczne zwycięstwo narodu". Nad Kilinoczi - powiedział - "powiewa narodowy sztandar Sri Lanki".
Lankijska armia, która od tygodni prowadzi ofensywę przeciwko tamilskim rebeliantom, weszła do miasta i to z dwóch stron kilkanaście godzin wcześniej. Po ostrych walkach miasto padło. W czwartek zresztą armia Sri Lanki zapowiadała zajęcie miasta w ciągu "kilku dni".
Ważne miasto dla Tygrysów
Kilinoczi znalazło się w obliczu zagrożenia ze strony sił rządowych po raz pierwszy od ponad dziesięciu lat. Upadek miasta - nazywanego przez rebeliantów "tamilską stolicą" - może mieć druzgocący wpływ na sytuację Tamilskich Tygrysów.
Rebelianci stworzyli bowiem w mieście własne centrum polityczne, łącznie z powołaniem takich instytucji jak policja, sądy oraz biura podatkowe.
Bomba w Kolombo
Zaledwie kilkanaście minut po tym, jak agencje poinformowały o upadku Kilinoczi, z Kolombo, stolicy Sri Lanki, nadeszła wiadomość o eksplozji.
Co najmniej dwie osoby zginęły w ataku samobójczym przed kwaterą główną sił powietrznych, a 30 zostało rannych, poinformowały władze. Na razie nie wiadomo, kto jest odpowiedzialny za zamach, ale władze wskazują na Tamilskie Tygrysy.
Wojna w Sri Lance trwa od ponad 20 lat i kosztowała już życie ponad 70 tysięcy ludzi. Tamilowie z organizacji Tygrysy - Wyzwoliciele Tamilskiego Ilamu, stanowiący większość na północy i wschodzie wyspy, walczą o niezależność tych terenów.
Źródło: Reuters, PAP, bbc.co.uk