Stan wyjątkowy w stolicy Mongolii

Aktualizacja:

Czterodniowy stan wyjątkowy wprowadził w stolicy Mongolii, Ułan Bator prezydent tego kraju Nambaryn Enchbajar. Stało się to po wtorkowych ostrych starciach między policją a uczestnikami opozycyjnego wiecu. Mongolska opozycja protestowała przeciw sfałszowanym według niej wyborom parlamentarnym.

Zgodnie z prezydenckim dekretem, stan wyjątkowy wprowadzono w stolicy od godziny 23.30 (17.30 czasu warszawskiego). Jednocześnie od godziny 22.00 (16.00 czasu warszawskiego) obowiązuje godzina policyjna. Zakazano też wszelkiego rodzaju zgromadzeń.

Podczas starć stanęła w płomieniach siedziba rządzącej postkomunistycznej Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej. W kierunku budynków rządowych poleciały kamienie.

Opozycja zarzuca fałszerstwo

- Nie akceptujemy tych rezultatów - mówił lider opozycyjnej Mongolskiej Partii Demokratycznej Cachiagijn Elbegdorż. - Nikt nie potrzebuje takich wyników i zostaną one zmienione w zgodzie z prawem.

Zanim jednak tak się stanie, Elbergdorż wyprowadził swoich zwolenników na ulice Ułan Bator. Przed siedzibami komisji wyborczej i zwycięskiej w wyborach Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej opozycjoniści zapowiadali, że nie uznają wyników. Oskarżyli też władze o manipulacje.

Strzały i kłęby dymu

W proteście udział wzięło blisko sześć tysięcy osób. Wiec przebiegał początkowo spokojnie. Policja interweniowała dopiero wtedy, gdy około 200 demonstrantów zaczęło obrzucać kamieniami budynki rządowe. Żeby rozpędzić tłum policjanci otworzyli ogień i użyli granatów łzawiących. Do starć doszło też przed siedzibą komisji wyborczej. Według mongolskiej telewizji rannych zostało 60 osób - większość z nich doznała obrażeń głowy.

Po południu w płomieniach stanęła siedziba MPLR. Nad budynkiem unosiły się kłęby czarnego gęstego dymu. Wcześniej premier Sandż Bajar apelował z tego miejsca o spokój.

Postkomuniści wygrali

W niedzielę o 76 mandatów w jednoizbowym parlamencie (Wielkim Churale) walczyło 12 partii, koalicja i kandydaci niezależni. Ze wstępnych, jeszcze niepełnych danych ogłoszonych przez komisję wyborczą wynika, że większość miejsc (46 mandatów) zdobyli kandydaci rządzącej, postkomunistycznej MPRL. Opozycyjna MPD miała zdobyć tylko 26 mandatów w nowym parlamencie.

Bezpośrednio po zakończeniu głosowania międzynarodowi obserwatorzy uznali, iż mongolskie wybory były wolne i uczciwe.

Walka o złoża

Dwa rywalizujące w wyborach ugrupowania prowadziły kampanię pod hasłami sprawiedliwych zysków z odkrytych niedawno złóż bogactw naturalnych na pustyni Gobi. Prezentowały jednak całkowicie różne koncepcje: MPRL chce by udziały w tych złożach w co najmniej 51 procentach pozostały w rękach państwa, MPD zaś opowiada się za pełną prywatyzacją złóż. Wyborcze zwycięstwo oznacza, że MPRL będzie mogła wcielić w życie swoją koncepcję.

Źródło: Reuters, PAP, thenewstribune.com, iht.com