Po ciężkich walkach o stolicę prezydent Czadu Idriss Deby postanowił wprowadzić na terenie całego kraju stan wyjątkowy. Tymczasem antyrządowi rebelianci koncentrują siły na terenach, na które mają być wysłane wojska Unii Europejskiej.
Informując o wprowadzonych restrykcjach, szef państwa wyjaśniał, iż są one konieczne by kraj mógł powrócić do normalności po podjętej przez rebeliantów próbie zamachu stanu. Dekret rozszerza uprawnienia prezydenta Czadu, a także regionalnych gubernatorów. Po upływie 15 dni stan wyjątkowy może zostać przedłużony, jednakże potrzebna do tego jest decyzja parlamentu.
Rebelianci z wschodnich regionów Czadu na początku lutego atakowali i opanowali na kilka dni stolicę tego państwa Ndżamenę. Po trwających przez tydzień walkach wycofali się z miasta - obecnie armia ściga rebelianckie oddziały w rejonie granicy z Sudanem. (PRZECZYTAJ WIĘCEJ O WALKACH O NDŻAMENĘ)
Rebelianci tam gdzie siły UE
Według francuskich źródeł w Ndżamenie, główne siły rebelianckie znajdują się obecnie w rejonie miasta Goz Beida, w tej części Czadu, gdzie mają zostać rozlokowane siły Unii Europejskiej, których zadaniem ma być ochrona uchodźców z sudańskiego Darfuru. (PRZECZYTAJ WIĘCEJ O MISJI UE W CZADZIE)
Te same źródła przyznały, że Francja - dawne mocarstwo kolonialne w tej części Afryki - była zaangażowana w dostawy amunicji z Libii i innych państw regionu dla armii czadyjskiej. Paryż podkreśla jednak, iż nie jest zaangażowana w jakikolwiek sposób w walkach w Czadzie.
Źródło: PAP, tvn24.pl