W Uzbekistanie zakończyły się w niedzielę wybory prezydenckie, które niemal na pewno wygra urzędujący szef państwa Islam Karimow, sprawujący urząd od 24 lat. Frekwencja wyborcza wyniosła 91 proc.
77-letni Karimow, reprezentujący Liberalno-Demokratyczną Partię Uzbekistanu, w poprzednim głosowaniu w 2007 r. został wybrany na drugą siedmioletnią kadencję. Skrócenie kadencji szefa państwa do pięciu lat umożliwiło mu startowanie po raz kolejny (możliwe są maksymalnie dwie kolejne kadencje).
Gwarant spokoju?
Urzędujący prezydent uważa siebie za gwaranta stabilności i spokoju; twierdzi, że broni świecki Uzbekistan przed groźbą radykalnego fundamentalizmu islamskiego. - Bez silnego rządu zapanuje chaos - ostrzegał w środę na wiecu transmitowanym w państwowej telewizji. Obrońcy praw człowieka oskarżają go o naruszanie podstawowych wolności, blokowanie demokracji i całkowite zdławienie opozycji. Trzej kontrkandydaci Karimowa wywodzą się z partii politycznych popierających oficjalnie urzędującego prezydenta i opowiadających się za jego reelekcją. Podczas poprzednich wyborów w 2007 roku Akmal Saidow z Demokratycznej Partii Odrodzenia Narodowego uzyskał ok. 3 proc. głosów, podczas gdy Karimow prawie 90 proc. Pozostali kandydaci to Hatamżon Kemtonow z Narodowo-Demokratycznej Partii Uzbekistanu oraz Narimon Umarow reprezentujący Socjaldemokratyczną Partię Uzbekistanu "Sprawiedliwość".
Pod okiem obserwatorów
W 30 milionowym Uzbekistanie, najludniejszej z pięciu byłych radzieckich republik w Azji Środkowej, uprawnionych do głosowania jest prawie 21 milionów ludzi. Przebieg wyborów śledziło ponad 300 międzynarodowych obserwatorów z 43 krajów. Karimow, były pierwszy sekretarz KC Komunistycznej Partii Uzbekistanu, był też przewodniczącym Rady Najwyższej Uzbeckiej SRR w składzie ZSRR w ciągu kilku miesięcy przed uzyskaniem niepodległości przez Uzbekistan w sierpniu 1991 roku; stanowisko prezydenta wolnego kraju sprawuje od 29 grudnia 1991 roku.
Autor: mn\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia