Wierni, którzy nie chcą rezygnować z letniego plażowania, ale jednocześnie chcą wypełniać religijne obowiązki, już nie będą mieli dylematu. Włoski duchowny wychodzi wiernym naprzeciw i... nadmuchuje świątynię na plaży.
Kościół ma 30 metrów długości i 15 szerokości. Wyposażony jest we wszystkie najpotrzebniejsze elementy - konfesjonał, ołtarz i absydę. "Budynek" jest niezwykle praktyczny. Jego nadmuchanie sprężonym powietrzem zajmuje tylko pięć minut. Kosztował wprawdzie kilkadziesiąt tysięcy euro, ale jak stwierdził pomysłodawca - ojciec Andrea Brugnoli - ta inwestycja się zwróci.
Inspiracją dla włoskiego duchownego były kościoły w Anglii, które stawia się na okoliczność ślubów. Jednak ten nadmuchiwany z inicjatywy Brugnoli, w odróżnieniu od swoich brytyjskich odpowiedników, nie ma dachu ani wieży kościelnej.
Nadmuchają wiernych?
Nie wszyscy katoliccy duchowni przyklasnęli pomysłowi Brugnoli. - Następnym krokiem będzie nadmuchanie wiernych - wyzłośliwiają się. Ojciec jednak deklaruje, że nie podda się w realizacji swojego pomysłu.
Nie tylko księża mają wątpliwości co do inicjatywy włoskiego duchownego. Niektórzy wierni także uważają taki kościół za świętokradztwo. I nie przekonuje ich, że w plażowej świątyni nie będzie można przyjąć komunii świętej.
- To ma być bardziej miejsce spotkań młodych ludzi, którzy spędzają całe noce na plaży - wyjaśnia duchowny.
Na razie pomodlić się w nadmuchiwanym kościele można w Cagliari - stolicy Sardynii. Ale już wkrótce nadmuchiwana świątynia ma stanąć na plażach Adriatyku.
Źródło: "The Times"
Źródło zdjęcia głównego: AFP/EASTNEWS