Specsłużby z niczym opuściły siedzibę Naftohazu

Aktualizacja:
W siedzibie pojawili się uzbrojeni oficerowie SBU
W siedzibie pojawili się uzbrojeni oficerowie SBU
Reuters
W siedzibie pojawili się uzbrojeni oficerowie SBUReuters

Po kilku godzinach przeszukiwań w siedzibie Naftohazu w centrum Kijowa zamaskowani oficerowie Służby Bezpieczeństwa Ukrainy opuścili budynek. Jak informuje agencja Ria Novosti nie udało im się przechwycić najważniejszych dokumentów spółki, w tym umowy Naftohazu z Gazpromem. Wcześniej wstrzymanie działań nakazał agentom Sąd Rejonowy w Kijowie. Wszystko wskazuje na to, że działania w spółce są politycznym starciem dwóch obozów - prezydenta Wiktora Juszczenki i premier Julii Tymoszenko.

Siły specjalne działały ściśle zgodnie z prawem, w ramach uprawnień określonych przez ustawodawstwo Wiktor Juszczenko

 
Przez kilka godzin oddział "Alfa" przeszukiwał siedzibę Naftohazu (fot.Reuters) Reuters

Świadkowie cytowani przez agencję Reutera twierdzili, że wszyscy mężczyźni byli zamaskowani i uzbrojeni. W pomieszczeniach spółki szukali dokumentów. Bez trudu wdarli się na trzecie piętro budynku, gdzie przetrzymuje się najważniejsze dokumenty spółki.

Turchinov: "Alfa" jest tam nielegalnie

W siedzibie natychmiast pojawili się deputowani Tymoszenko. - 20 parlamentarzystów z BJuT jest teraz na trzecim piętrze pomieszczenia Naftohazu Ukrainy, gdzie są też prokuratorzy i śledczy z grupy "Alfa". Próbowali oni nie wpuścić naszych posłów, jednak my musimy tam być - relacjonował Andriej Kożemjakin, deputowany BJuT.

Podczas nalotu jedna z księgowych wymagała pomocy medycznej. - Wezwaliśmy karetkę, została wyniesiona na noszach i teraz jest pod opieką medyczną - mówił Kożemakin. Według niego, księgowa była bezpośrednio zaangażowana w przygotowanie umowy między Gazpromem i Nafthazem. Brała na siebie całą odpowiedzialność za dostawy gazu.

Według agencji Unian na terenie spółki doszło do bijatyki między deputowanymi z frakcji BjuT, a oddziałami "Alfa". Brak jednak dokładnych informacji o przebiegu zajścia.

Julia Tymoszenko skrytykowała działania dodając, że akcja może się przyczynić do paraliżu systemu gazowego kraju. Natomiast wicepremier Ukrainy Aleksander Turczinow, który wcześniej kierował SBU, nazwał akcję "nielegalną". - Ta jednostka jest stosowana tylko wobec terrorystów. Ja nie uważam, że Naftohazie są terroryści, którzy zagrażają ludności Ukrainy. Stosowanie "Alfa" w takich przypadkach - jest to kolejne przestępstwo - mówi cytowany przez ukraińską agencję Unian Oleksandr Turczinow.

Naftohaz: tranzyt gazu zagrożony?

Służba Bezpieczeństwa chciała dotrzeć do oryginałów umów gazowych, podpisanych w styczniu z rosyjskim Gazpromem. Szef prawników Naftohazu Serhij Dawydenko ostrzegał, że jeśli SBU je zabierze, zagrożony będzie tranzyt gazu do UE .

- Jeśli stracimy te dokumenty, Naftohaz zostanie pozbawiony możliwości

Jeśli stracimy te dokumenty, Naftohaz zostanie pozbawiony możliwości realizacji kontraktów i nie mogąc załatwić formalności celnych, nie będzie mógł przesyłać gazu tranzytem do jego odbiorców w Unii Europejskiej Serhij Dawydenko, Naftohaz

Po południu jeden z deputowanych poinformował, że sąd w Kijowie nakazał wstrzymanie działań śledczych.

Juszczenko: działali zgodnie z zasadami

Natomiast według prezydenta Wiktora Juszczenki nalot na siedzibę był zgodny z prawem. - Siły specjalne działały ściśle zgodnie z prawem, w ramach uprawnień określonych przez ustawodawstwo - przekazała stanowisko prezydenta jego rzeczniczka Iryna Wanikowa. Zdaniem Wanikowej, SBU wykazała się "niezbędną w sprawach nadużyć stanowczością". - Okres bezwładu i apatii zawodowej w siłach bezpieczeństwa musi się skończyć - zaznaczyła rzeczniczka w komunikacie, który ukazał się na stronie internetowej prezydenta.

SBU: wszystko w ramach prawa

Rzeczniczka służby bezpieczeństwa Maryna Ostapenko nie widziała powodu zamieszania wokół akcji. - W toku jest standardowe dochodzenie. O co tyle wrzawy? - mówiła Ostapenko, zaprzeczając jakoby grupa oficerów była zamaskowana (sic!).

Ponadto Ostapenko dodała, że Naftohaz kłamie, jeśli twierdzi, że wizyta SBU go zaskoczyła. - Wszyscy wiedzieli, że grupa będzie zabierała dokumenty... Wszystko w ramach prawa - podkreśliła rzeczniczka.

O co chodzi w akcji SBU? - Jest to związane ze zwykłymi czynnościami w ramach wszczętego 2 lutego śledztwa w sprawie przywłaszczenia przez urzędników Naftohazu 6,3 mld m szesc. gazu tranzytowego - wyjaśniła Ostapenko.

Konflikt premier z prezydentem?

SBU podlega według konstytucji prezydentowi Ukrainy. Wiktor Juszczenko w połowie lutego oskarżył premier Tymoszenko o zdradę interesów narodowych, gdy szefowa rządu podpisała umowy o sprzedaży Ukrainie rosyjskiego gazu.

Tuż po nalocie na siedzibę spółki, Naftohaz rozpoczął realizację przelewów za gaz rosyjskiemu Gazpromowi.

Wspomnienie konfliktu gazowego

Na przełomie roku między ukraińskim Naftohazem a rosyjskim Gazpromem doszło do konfliktu dotyczącego cen gazu dla Ukrainy w bieżącym roku i stawek za jego tranzyt. Rosja zażądała wtedy od Ukrainy większych opłat za gaz w tym roku.

Kiedy Kijów nie zgodził się na zaproponowaną przez Moskwę stawkę, Rosja odcięła dostawy gazu dla Ukrainy, a następnie oskarżyła ją o kradzież surowca transportowanego przez jej terytorium. Konflikt zażegnano dopiero 20 stycznia.

Źródło: Reuters, PAP, rian.ru, TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Reuters