Naukowcy dogonili matkę naturę i stworzyli najgroźniejszą odmianę słynnego wirusa H5N1, która potrafi przechodzić z człowieka na człowieka. Zdążyli nawet pochwalić się swoim osiągnięciem i je wytłumaczyć, po czym subtelnie zamknięto im usta. Rząd Stanów Zjednoczonych wymusił, by produkcja wirusa była tajna. Żadnych informacji, żadnych konkretów, żadnych podpowiedzi. W niepowołanych rękach wirus mógłby się stać bronią skuteczniejszą od konwencjonalnej.
Dylemat podwójnego użycia, czyli dwie drogi, którymi mogą podążać naukowcy w badaniach prowadzonych nad wszelką materią, znów ożył i dotyczy wirusa grypy H5N1, którego śmiertelność w przypadku człowieka wynosi ponad 60 proc.
W rękach terrorystów
Grupa naukowców stworzyła bowiem zmutowaną formułę wirusa ptasiej grypy, który teraz może być przenoszony z człowieka na człowieka.
Badacze z Wisconsin i Rotterdamu opublikowali raport z badań nad H5N1 i podali w nim sekwencję genomu wirusa. Wtedy interweniowały jednak służby federalne USA i artykuł w czasopiśmie "Nature & Science" ocenzurowano. Uznano bowiem - jak twierdzi większość naukowców i komentatorów - że będzie to prosta recepta na broń biologiczną dla terrorystów.
Problem polega na tym, że receptura już mogła się przedostać i ktoś być może jej użyje. Dlatego, zdaniem większości środowisk naukowych na całym świecie, potrzebna jest dyskusja o tym, jak przygotować się na taką ewentualność, a także o tym, co wolno, a czego nie wolno w nauce.
Równocześnie, wielu badaczy zdaje sobie sprawę z tego, że kontrolę nad ich dokonaniami sprawują politycy i decyzje podejmują na podstawie innych przesłanek.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24