Dwóch młodych mężczyzn przyznało się do wywołania fałszywego alarmu, który w sobotę doprowadził do wybuchu paniki na placu w Turynie - podały w niedzielę włoskie media. "Corriere della Sera" podał, że jeden z mężczyzn powiedział, iż kierowała nim chęć popisania się.
W rezultacie wybuchu zbiorowej paniki w strefie kibica na piazza San Carlo, gdzie oglądano mecz finałowy Ligi Mistrzów, rannych zostało ponad 1500 osób. Cztery z nich, wśród nich 7-letni chłopiec, są w stanie ciężkim. W szpitalach pozostaje około 50 rannych. Poszkodowani zostali też trzej Polacy - poinformował MSZ. Wszyscy oni opuścili już szpital.
Fałszywy alarm
Włoskie media opublikowały w niedzielę zdjęcia, na których widać mężczyznę z gołym torsem i z plecakiem, wokół którego nagle zrobiło się pusto, bo ludzie rzucili się do ucieczki. Obok niego pozostało dwóch innych mężczyzn.
Venti minuti di panico. «È stata una bravata» https://t.co/BDS7ss9ntP pic.twitter.com/FjcreOeGD8
— Corriere della Sera (@Corriere) June 4, 2017
Dziennik "Corriere della Sera" podał na swojej stronie internetowej, że policja zidentyfikowała osoby ze zdjęć i doprowadziła je do komendy. Dwóm z nich postawiono zarzuty wywołania fałszywego alarmu. Obaj młodzi ludzie przyznali się - twierdzi gazeta. Nie jest jasne, co zrobili. Wśród hipotez wymieniano wcześniej odpalenie petardy, a także okrzyki o wybuchu bomby.
Wśród śledczych i miejscowych władz, prowadzących postępowania w sprawie wydarzeń na centralnym placu stolicy Piemontu, dominuje przekonanie, że do masowej ucieczki i wzajemnego tratowania się ludzi przyczyniła się utrzymująca się psychoza zamachu terrorystycznego.
Autor: lukl//now / Źródło: tvn24.pl