Serbia, największy sojusznik Rosji na Bałkanach, nie uzna niepodległości Abchazji i Osetii Południowej. Kolejny raz swoje "nie" dla niepodległości separatystów powtórzyła też Ukraina.
- Nie zrobimy tego. Jesteśmy bardzo zadowoleni ze wsparcia Moskwy w sprawie Kosowa, bo chroni ono nasze interesy. Nie jesteśmy jednak częścią rosyjskiej polityki - podkreślił Vuk Jeremić, szef serbskiego MSZ, w w wywiadzie dla austriackiego dziennika "Die Presse".
Jeremić zaapelował też do Unii Europejskiej o "odmrożenie" procesu integracji Serbii z Unią, jako nagrody dla Serbów za wybór prounijnych władz. Dodał, że powinny być ułatwione zasady wizowe.
- To bardzo ważne, aby wykorzystać entuzjazm dla UE w Serbii. Ale też i Unia musi wreszcie zliberalizować system wizowy. Ludzie w Serbii muszą bezpośrednio odczuć, że proeuropejska droga się opłaca i że są w Unii mile widziani - podkreślił minister.
Kijów powtarza swoje stanowisko
Kolejny raz sprzeciw wobec uznania niepodległości Abchazji i Osetii Południowej powtórzył Kijów. Ukraińskie "nie" usłyszał od szefa ukraińskiej dyplomacji Wołodymyra Ohryzko minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow.
Do rozmowy ministrów doszło we wtorek w Nowym Jorku, gdzie Ohryzko i Ławrow przebywają na 63. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych.
- Ukraina nie uzna samozwańczych Osetii Południowej i Abchazji, ponieważ przeczyłoby to zasadom prawa międzynarodowego - powiedział Ohryzko, podkreślając, że "uregulowanie tego konfliktu jest możliwe wyłącznie pod warunkiem zachowania integralności terytorialnej Gruzji i niezmienności jej granic".
Niepodległość dwóch separatystycznych regionów Gruzji - Abchazji i Osetii Południowej, uznała dotychczas tylko Rosja i Nikaragua.
Źródło: PAP