Separatyści mają prezydenta. Gruzja: to farsa


Aleksandr Ankwab, wieloletni premier Abchazji, zwyciężył w piątek w wyborach prezydenckich - poinformowała w sobotę Centralna Komisja Wyborcza w tej separatystycznej gruzińskiej republice. Tbilisi określiło głosowanie jako farsę.

Ankwab uzyskał 54,86 procent głosów. Na jego głównego rywala - Siergieja Szambę zagłosowało 21,04 procent uprawnionych, a na Raula Chadżimbę - 19,83 procent. Frekwencja wyborcza wyniosła 71,92 procent uprawnionych do głosowania.

59-letni Ankwab jest z wykształcenia prawnikiem był w latach 2005-2010 premierem Abchazji, a od lutego 2010 wiceprezydentem.

Rosyjska okupacja Abchazji trwa i te tak zwane wybory prezydenckie to farsa Eka Tkeszelaszwili

Wybory, które monitorowało 108 obserwatorów, zorganizowano w trzy lata po tym, jak Rosja uznała niepodległość Abchazji i drugiego separatystycznego regionu Gruzji, Osetii Południowej, co stało się po kilkudniowej wojnie rosyjsko-gruzińskiej.

Przedterminowe wybory prezydenckie rozpisano w Abchazji w związku ze śmiercią 62-letniego Bagapsza, który zmarł 29 maja w Moskwie w następstwie powikłań po operacji płuca.

Gruzja: to farsa

Rząd w Tbilisi ze swej strony nazwał wybory "farsą". - Rosyjska okupacja Abchazji trwa i te tak zwane wybory prezydenckie to farsa - powiedziała w piątek agencji AFP minister ds. reintegracji Gruzji Eka Tkeszelaszwili.

Rosja utrzymuje znaczne siły wojskowe w Abchazji i Osetii Południowej od czasu kilkudniowej wojny z Gruzją w sierpniu roku 2008. Zdaniem ekspertów Moskwa utrzyma swą pozycję lub nawet zwiększy swe wpływy po piątkowych wyborach. - Bez względu na wynik, Rosja nie przegra - powiedział analityk z moskiewskiego Centrum Carnegie Andriej Riabow.

Poza Rosją niepodległość Abchazji i Osetii Południowej uznały jedynie Wenezuela, Nikaragua i Nauru.

Źródło: PAP