Felipe Solis był jedną z pierwszych ofiar, które zmarły po wybuchu meksykańskiej pandemii. Chociaż nie potwierdzono, że przyczyną zgonu była świńska grypa, to Biały Dom się zaniepokoił - tydzień wcześniej Solis ściskał dłoń Baracka Obamy.
Solis, jako szef Narodowego Muzeum Antropologii, oprowadzał amerykańskiego prezydenta po swojej placówce podczas jego wizyty w Meksyku. Jak zaznaczają przełożeni mężczyzny, już wtedy czuł się źle i skarżył na stan zdrowia.
Nie ma też żadnych dowodów na to, że chorował na świńską grypę, czy - co bardziej prawdopodobne - zapalenie płuc.
Niemniej lekarze Obamy się zaniepokoili, ale jak zapewniają, zdrowie prezydenta USA nie jest zagrożone.
- Okres wylęgu choroby to od 24 do 48 godzin, a my wróciliśmy z Meksyku dziewięć dni temu. Lekarze mówią, że nie ma ryzyka - mówił dziennikarzom rzecznik Białego Domu Robert Gibbs.
Źródło: bloomberg.com