Nicolas Sarkozy jeszcze jako kandydat na prezydenta mówił o możliwości powołania unijnej "wielkiej szóstki" - z udziałem Polski - która nieformalnie kierowałaby pracami Unii. W dniu przyjazdu do Warszawy rozwiewa jednak nadzieje na powstanie takiego ciała.
- Zasadą działania Unii Europejskiej jest współpraca wszystkich jej członków, niezależnie od tego, jak wielkie są to kraje, od jak dawna należą do UE, i jak są bogate - mówi w wywiadzie dla "Dziennika". Jak dodaje, jest to naczelna idea, która doprowadziła do niezwykłego sukcesu Unii.
Prezydent Francji przypomina, że był inicjatorem powstania takiej struktury, tworzona przez sześciu ministrów spraw wewnętrznych - i ocenia, że doskonale się ona sprawdza. - Ich współpraca dotyczy jednak bardziej specyficznej dziedziny i nie może być przeniesiona na inne pola - zauważa, wymieniając m.in. walkę z terroryzmem.
- Po objęciu prezydencji Francji w UE moja rola będzie polegać na tym, by zadbać o pełny udział wszystkich państw w procesie podejmowania decyzji. Jestem zdeterminowany, by tego dopilnować - zapewnia Nicolas Sarkozy.
Unia potrzebuje wyraźnych granic
Pytany o dalsze rozszerzenie Unii Europejskiej o Ukrainę, Turcję i kolejne kraje, prezydent Francji stwierdza, że podstawowe pytanie brzmi: Czy Unia powinna posiadać wyraźne granice? I odpowiada wprost, że jego zdaniem tak. Natomiast to, gdzie powinny one przebiegać, zdaniem prezydenta Francji powinna rozstrzygnąć unijna Rada Mędrców.
- Dla mnie rzeczą zasadniczą pozostaje to, by Unia Europejska nie stała się rozległym zbiorem krajów pozbawionym jedności, woli i społecznego wsparcia. Sprzeciwilibyśmy się wtedy ideałowi ojców założycieli, do którego jestem niezmiernie przywiązany: Unii nie tylko gospodarczej, ale także politycznej - stwierdza francuski przywódca.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA