Boeing 747 australijskich linii lotniczych Qantas lądował awaryjnie w Manili, stolicy Filipin. Przyczyną przerwania podróży była wielkich rozmiarów dziura w kadłubie samolotu.
Na pokładzie samolotu - lecącego z Londynu przez Honkong do Melbourne - znajdowało się ok. 350 pasażerów. Nikt nie doznał obrażeń, jednak po opuszczeniu pokładu maszyny część osób dostała torsji - poinformowali przedstawiciele lotniska w Manili.
Relację z tego, co działo się na pokładzie samolotu, przekazali sami podróżni. Jak mówią, podczas lotu usłyszeli głośny huk. Po prawej stronie maszyny, w pobliżu skrzydła, pojawiła się dziura o średnicy 2,5-3 metrów. Wtedy to Boeing zaczął szybko tracić wysokość.
- Nade mną i kobietą, z którą rozmawiałam zaczęły latać gazety. Wypadły maski tlenowe. Z samolotu wyleciały bagaże – relacjonowała dla telewizji ABC dr June Kane. - Byłam przekonana, że spadniemy do wody i umrzemy. – mówiła Kane.
Gdy doszło do niebezpiecznego zdarzenia maszyna znajdowała się nad Morzem Południowochińskim.
Octavio Lina, pracownik lotniska w Manili poinformował, że odpadła część podłogi samolotu, odsłaniając znajdujący się tam ładunek.
Przedstawiciele linii Qantas potwierdzili, że w kadłubie ich samolotu powstała dziura, ale nie podali żadnych informacji na temat przyczyn tego incydentu. - Samolot jest sprawdzany - powiedział rzecznik linii.
Do Maniliudali się śledczy z australijskiego biura bezpieczeństwa transportu. Pasażerowie lotu zostali umieszczenie w hotelach w stolicy Filipin, gdzie czekają na ustalenie planu ich dalszej podróży.
Źródło: PAP, tvn24.pl