Zmalała liczba ofiar śmiertelnych katastrofy lotniczej w Demokratycznej Republice Konga. Według pierwszych, poniedziałkowych doniesień w wypadku, do którego doszło w Gomie podczas lądowania przy wyjątkowo ciężkiej pogodzie, zginęło 36 osób. We wtorek informacje te zweryfikowano - w katastrofie Fokkera 50 zginęło pięć osób.
Policjanci na miejscu wypadku znaleźli pięciu zabitych i trzech rannych. Nie jest znany los jeszcze jednej osoby, która znajdowała się na pokładzie maszyny. W samolocie Fokker 50 należącym do miejscowej spółki CAA było dziewięciu ludzi: sześciu pasażerów i trzech członków załogi. Maszyna leciała z miasta Lodja (w centrum kraju) i rozbiła się w trudnych warunkach pogodowych u brzegów jeziora Kivu, w centrum Gomy. Według kontroli lotów "o jakieś siedem kilometrów rozminęła się z drogą lądowania". Wcześniej władze podały, że zginęło kilkadziesiąt osób, co nie znalazło potwierdzenia. Agencje zwracają uwagę, że Demokratyczna Republika Konga cieszy się złą sławą, jeśli chodzi o bezpieczeństwo transportu lotniczego. Na lotnisku w Gomie, gdzie nie naprawiono należycie pasa startowego pokrytego lawą po wybuchu wulkanu w 2002 roku, doszło już do wielu wypadków.
Autor: mk//gak,mtom/k / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Ra Boe