Wydalony z Ukrainy były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili oświadczył we wtorek, że nie będzie prosił o azyl polityczny w Polsce, dokąd został przymusowo odesłany dzień wcześniej. Polityk wykluczył także swoją ekstradycję z Polski do Gruzji.
- Znajduję się obecnie pod ochroną polskiej policji. Rozmawiałem z kierownictwem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, dzwonili do mnie, kiedy byłem na lotnisku (w Warszawie). Nie będę prosił o azyl polityczny w Polsce – powiedział w rozmowie z ukraińską stacją telewizyjną Newsone.
Nie rozśmieszajcie mnie. Władze w Gruzji boją się mnie jak diabeł święconej wody. Od samego początku mówiłem, że jeśli chcieliby mojej ekstradycji, to zrobiliby to jeszcze wczoraj. Mówiłem też, że ani Gruzja, ani Ukraina, nie mają wobec mnie żadnych poważnych oskarżeń. Micheil Saakaszwili
Saakaszwili odniósł się także do możliwości jego ekstradycji z Polski do Gruzji. - Nie rozśmieszajcie mnie. Władze w Gruzji boją się mnie jak diabeł święconej wody - stwierdził. - Od samego początku mówiłem, że jeśli chcieliby mojej ekstradycji, to zrobiliby to jeszcze wczoraj. Mówiłem też, że ani Gruzja, ani Ukraina, nie mają wobec mnie żadnych poważnych oskarżeń.
"Kocham Polskę, ale walczę w Gruzji i na Ukrainie"
We wtorek wieczorem po wylądowaniu w Warszawie z Saakaszwilim rozmawiał reporter RMF FM. - To, co wydarzyło się po stronie ukraińskiej było absolutnie skandaliczne. To było nielegalne porwanie - powiedział Saakaszwili.
Podkreślił, że został "bardzo dobrze przyjęty przez polską stronę". - Polacy są bardzo dobrzy i jestem im za to wdzięczny. Kocham Polskę, ale walczę w Gruzji i na Ukrainie. Będę walczył do końca - podkreślił.
Zapowiedział, że we wtorek wyda oświadczenie.
Z kolei rozmowie z niemieckim dziennikiem "Bild" Saakaszwili zażądał wsparcia Unii Europejskiej. - Petro Poroszenko niszczy swój kraj - stwierdził.
I oświadczył: - On (Poroszenko) chce mnie usunąć, ponieważ piętnuję korupcję (...). Jeśli w końcu Unia Europejska i przede wszystkim kanclerz Angela Merkel nie podejmą jakiś działań, to Ukraina rozpadnie się.
Wniosek rozpatrzony pozytywnie
Wcześniej Straż Graniczna Ukrainy podała, że zatrzymany w poniedziałek w Kijowie były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili został odesłany do Polski, bo z tego kraju przybył na Ukrainę.
Polska Straż Graniczna podała, że postawą decyzji o przyjęciu do Polski byłego prezydenta Gruzji był wniosek o readmisję złożony przez Państwową Służbę Migracyjną Ukrainy do Komendanta Głównego Straży Granicznej.
"Biorąc pod uwagę fakt, że M. Saakaszwili jest małżonkiem obywatelki państwa członkowskiego Unii Europejskiej, wniosek strony ukraińskiej został rozpatrzony pozytywnie" - poinformowała Straż Graniczna.
Samolot, którym przyleciał polityk, wylądował w Warszawie w poniedziałek po godzinie 17.
"Przejaw skrajnej słabości i głupoty"
Saakaszwili zadzwonił z Warszawy do swoich zwolenników w Kijowie, którym opowiedział o szczegółach zatrzymania. - Wsadzili mnie do minibusu, którym przewieziono mnie do helikoptera. Helikopter krążył jakiś czas nad Kijowem, po czym wylądował (na podkijowskim lotnisku – red.) w Boryspolu. Tam wykręcono mi ręce i z użyciem brutalnej siły wsadzono do samolotu - relacjonował były prezydent, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
Saakaszwili ocenił, że działania władz ukraińskich pokazują, że sprawy karne, które toczyły się przeciwko niemu, były sfabrykowane.
- To, co zrobił Poroszenko, jest przejawem skrajnej słabości i skrajnej głupoty. W ten sposób potwierdził on, że sprawy karne przeciwko mnie są całkowitą głupotą. Nie było żadnego przewrotu, którego miałbym dokonać - podkreślił były prezydent Gruzji.
O zatrzymaniu poinformowali najbliżsi współpracownicy
O zatrzymaniu Saakaszwilego, byłego prezydenta Gruzji, a dziś szefa opozycyjnej ukraińskiej partii Ruch Nowych Sił poinformowali w poniedziałek jego najbliżsi współpracownicy. Jako pierwszy wiadomość o zatrzymaniu przekazał pochodzący z Gruzji były zastępca prokuratora generalnego Ukrainy Dawid Sakwarelidze. Pod wpisem umieścił krótki film, na którym widać wnętrze restauracji i ludzi w mundurach polowych, rzucających na podłogę osoby cywilne.
Na stronie Saakaszwilego na Facebooku pojawił się następnie komunikat, w którym podano, że został on zatrzymany obok biura Ruchu Nowych Sił w Kijowie przez "nieznanych ludzi w kominiarkach", którzy wywieźli go w niewiadomym kierunku trzema busami marki Volkswagen. Później Straż Graniczna Ukrainy poinformowała, że Saakaszwili został odesłany do Polski, skąd wjechał na Ukrainę.
Sąd odrzucił wniosek o ochronę przed możliwą ekstradycją
W poniedziałek 5 lutego sąd apelacyjny w Kijowie odrzucił wniosek o ochronę przed możliwą ekstradycją Saakaszwilego, jednak jego obrona zapowiedziała odwołanie. Prokurator generalny Jurij Łucenko mówił wtedy, że trwają procedury sądowe, które mają doprowadzić do wydalenia Saakaszwilego za granicę.
Ekstradycji polityka, który jest poważnie skonfliktowany z Poroszenką, domaga się Gruzja. Ukraiński szef państwa w 2015 roku nadał Saakaszwilemu ukraińskie obywatelstwo i mianował go gubernatorem obwodu odeskiego. Jednak w 2016 roku były prezydent Gruzji ustąpił z tego stanowiska, oskarżając Poroszenkę o popieranie klanów korupcyjnych.
Latem 2017 roku Poroszenko pozbawił Saakaszwilego obywatelstwa Ukrainy. Mimo to były gruziński prezydent nielegalnie wrócił na Ukrainę we wrześniu 2017 roku. Przyjechał tu z Polski, nielegalnie przekraczając granicę Ukrainy. Na początku grudnia Saakaszwili został zatrzymany, jednak szybko wypuszczono go na wolność. Obecnie Saakaszwili wzywa do rozpisania na Ukrainie przedterminowych wyborów parlamentarnych i domaga się impeachmentu Poroszenki.
Na Ukrainie wobec Saakaszwilego toczy się postępowanie w sprawie przyjmowania pieniędzy od otoczenia obalonego w 2014 roku prezydenta Wiktora Janukowycza. Polityk miał otrzymać pół miliona dolarów na organizację protestów antyrządowych na Ukrainie.
Autor: kb, pk/AG / Źródło: RMF FM, PAP