Malezyjskie kobiety buntują się przeciwko działaniom swojego rządu. Tamtejszy minister spraw zagranicznych Rais Yatim zakazał im samotnie podróżować zagranicę. Zmiany mają ograniczyć przemyt narkotyków i masowe aresztowania Malezyjek w sąsiednich krajach.
"Kobiety-mrówki" wykorzystywane są przez lokalne gangi i przymuszane do przemycania dużych ilości narkotyków do Indonezji i Tajlandii. Aby położyć kres temu procederowi, tamtejsze władze postanowiły wprowadzić pewne restrykcje. Malezyjska telewizja informuje, że każda kobieta, chcąca przekroczyć granicę państwa, musi przedstawić celnikowi dokument informujący o celu i miejscu wyjazdu.
- Chodzi o pisemny dokument od rodziny mieszkającej za granicą, bądź pracodawcy, potwierdzający cel podróży - wyjaśnia minister Yatim - Chcemy położyć kres temu zjawisku. Blisko 90 proc. Malezyjek aresztowanych za granicą, trafia do więzień właśnie za przemyt narkotyków.
Nigdy w pojedynkę
Wykorzystywanie do nielegalnej pracy kobiet przez malezyjskie gangi jest powszechnym zjawiskiem, z którym władze dotąd nie mogły sobie dać rady. "New Sunday Times" pisze o nowym pomyśle rządu. Przygotowywana właśnie ustawa ma zakazywać podróżowania kobietom samotnie. Miałoby to zmniejszyć ryzyko szantażu i stosowania gróźb przez gangi.
Zarabiają na "prochach"
Malezyjskie związki zawodowe i lokalne organizacje broniące praw kobiet są przeciwne zmianom w legislacji. Jedna z nich, Kobiety w Islamie, nazywa rządowe propozycje "niedorzecznymi" i wzywa kobiety by nie zgadzały się z odgórnymi decyzjami tworzonego przez mężczyzn rządu.
Źródło: BBC, AP, Reuters, CNN