Odkryta ostatnio grupa rosyjskich szpiegów nie jest jedyną, która działa w Gruzji - oświadczył minister spraw wewnętrznych tego kraju Wano Merabiszwili. Zapewnił jednak, że gruzińskie służby kontrolują sytuację. W minionym tygodniu gruzińskie MSW poinformowało, że pod zarzutem szpiegostwa aresztowano 13 osób, w tym czterech obywateli Rosji.
Jak mówił Merabiszwili w telewizji Imedi, w Gruzji działają członkowie trzech rosyjskich agencji: GRU, FSB oraz SWR. Jak powiedział, mimo ostatniej wpadki, GRU (wywiad wojskowy) w dalszym ciągu utrzymuje siatki szpiegowskie w Gruzji, które są - jak powiedział - "pod naszą obserwacją".
Obraźliwe
Gruziński minister ocenił również, że reakcja Rosjan na ostatnie zatrzymania była o wiele bardziej powściągliwa niż ta w 2006 roku, kiedy w Gruzji aresztowano czterech rosyjskich wojskowych pod zarzutem szpiegostwa. Wtedy to Moskwa odcięła połączenia powietrzne, lądowe i morskie, a z Rosji deportowano ponad 2 tys. Gruzinów.
Merabiszwili dodał również, że Rosja postrzegała wtedy Gruzję jako "kraj czwartej kategorii" i było dla niej szczególnie obraźliwe kiedy państwo uznawane przez nią za "nic", schwytało czterech rosyjskich szpiegów.
Szpiedzy zatrzymani
Kilka dni temu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Gruzji poinformowało o zatrzymaniu 13 szpiegów. Czterech z nich to, według Tbilisi, Rosjanie. Podejrzani mieli przekazywać rosyjskiemu Głównemu Zarządowi Wywiadu (GRU) tajne informacje wojskowe dotyczące gruzińskiej armii. Na reakcję Moskwy nie trzeba było długo czekać. "Reżim (Micheila) Saakaszwilego cierpi na chroniczną manię szpiegowską na tle antyrosyjskim" - głosiło oświadczenie rosyjskiego MSZ.
Źródło: civil.ge