Rosja oskarżyła Gruzję o porwanie swojego żołnierza. Jak się okazuje - myliła się. Młodszy sierżant Aleksandr Głuchow, właśnie przyznał, że zdezerterował i przyznał, że swoje plany wiąże z Gruzją - czytamy w "Nowyje Izwiestija".
W wywiadzie dla moskiewskiej gazety, Głuchow przyznał, że zdezerterował. W Gruzji pozostanie, by uniknąć śledztwa.
Głuchow, od lipca 2008 roku, czyli tuż przed sierpniową wojną rosyjsko-gruzińską, służył w regionie Achałgori w Osetii Południowej. Jak opowiada w wywiadzie, warunki życia były tam bardzo ciężkie. Żołnierze dostawali do jedzenia kaszę i zupę. Wsparcie otrzymywali od miejscowych mieszkańców.
Powiedział też, że w namiotach było zimno, a łaźnia - tylko raz w miesiącu.
Rosyjski żołnierz nie wie jeszcze, czy poprosi o obywatelstwo gruzińskie. Jak mówi, chciałby kiedyś pojechać do Rosji, ale dopiero wówczas, gdy "wszystko się uspokoi". W tej chwili obawia się sprawy karnej.
Gruzja oskarżona o porwanie
Rosyjskie Ministerstwo Obrony oskarżyło we wtorek Gruzję o porwanie sierżanta Głuchowa i zażądało jego uwolnienia. - Wstępne śledztwo wykazało, że Aleksandr Głuchow został schwytany przez siły gruzińskie w regionie Achałgori w Osetii Południowej i przewieziony do Tbilisi - mówił wtedy rzecznik rosyjskiego ministerstwa obrony, pułkownik Aleksandr Drobyszewski.
Tego samego dnia Głuchow powiedział, że sam oddał się w poniedziałek w ręce gruzińskiej policji i poprosił o azyl w Gruzji. Drobyszewski uznał wtedy, że oświadczenie Głuchowa zostało złożone "pod fizycznym i moralnym naciskiem".
Źródło: PAP