Rosyjski kontrwywiad ujawnił w czwartek, że w tym roku zdemaskował blisko 150 szpiegów. Dziewięciu z nich już wydalono z Rosji, a trzech zatrzymano na "gorącym uczynku".
- Przerwano pracę 48 oficerów obcych służb wywiadowczych i operacje 101 agentów obcych służb specjalnych - chwalił się dziennikarzom na corocznej konferencji Aleksander Bortnikow, szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji (FSB).
FSB, bezpośrednia następczyni KGB, powstała w połowie lat 90. i przez pierwsze lata była celem publicznej krytyki. Odżyła za czasów prezydenta Władimira Putina, byłego szpiega. Ówczesny prezydent, a obecny premier zwykł bowiem powtarzać, że obce służby zintensyfikowały swoją działalność w odpowiedzi na rosnącą pozycję Moskwy. Zachód zresztą także zarzucał Moskwie agresywną działalność szpiegowską.
Putin oskarżał także zachodnie służby wywiadowcze o sponsorowanie rosyjskiej opozycji i pozarządowych organizacji. Wszystko, by zdestabilizować sytuację polityczną w kraju.
Siatka pod kontrolą Gruzji
Oczywiście, my nie mamy nic wspólnego z tymi ludźmi i, oczywiście, oni nie są naszymi szpiegami. Rosja wydaje podobne oświadczenia, żeby uzasadnić własną postawę wobec Gruzji i przedstawić nas w złym świetle. Givi Targamadze, gruziński deputowany
Była republika sowiecka jeszcze przed wybuchem sierpniowej wojny osetyjskiej była na celowniku rosyjskiej FSB. Teraz Bortnikow poinformował, że odkryto siatkę agentów gruzińskich służb specjalnych. Gruziński obywatel, podejrzewany o jej organizację, został zatrzymany; pięciu Rosjan, którym zarzucono działanie na jej rzecz, zostało oskarżonych o zdradę.
"To nie nasi szpiedzy"
Tbilisi zaprzeczyło. - Słyszałem o tej grupie w Rosji, że zostali zatrzymani i postawiono im zarzuty. To stało się przed wojną [sierpniową pomiędzy Rosją i Gruzją - red.] - mówił Givi Targamadze, szef parlamentarnego komitetu ds. obrony i bezpieczeństwa. - Oczywiście, my nie mamy nic wspólnego z tymi ludźmi i oni nie są naszymi szpiegami. Rosja wydaje podobne oświadczenia, żeby uzasadnić własną postawę wobec Gruzji i przedstawić nas w złym świetle - mówił gruziński deputowany agencji Reuters.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum