Jeśli Ukraina wejdzie do NATO i rozmieści na swoim terenie elementy amerykańskiej tarczy antyrakietowej, Rosja wyceluje w nią swoje rakiety - zapowiedział prezydent Władimir Putin. Przeciwko wejściu Ukrainy do Sojuszu protestuje również opozycja pod wodzą Wiktora Janukowycza.
Swoją zapowiedź Putin złożył na konferencji prasowej tuż po spotkaniu z wizytującym Moskwę prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką. Odpowiedział w ten sposób na pytanie, co zrobi Rosja, gdy Kijów zdecyduje się na wejście do Sojuszu, a Bruksela go przyjmie.
Ukraińcy piszą, a Putin na szczycie
Pytanie o tyle zasadne, że obecny rząd Julii Tymoszenko, jak i Juszczenko oraz przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk są autorami tzw. listu trojga do sekretarza generalnego NATO Jaapa de Hoop Scheffera. Poprosili w nim o przyłączenie Ukrainy do Planu Działań na Rzecz Członkostwa w NATO (ang. MAP) już na kwietniowym szczycie NATO w Bukareszcie.
Na tym samym szczycie, jak zapowiedział szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow, pojawi się Władimir Putin. Będzie to pierwsza jego wizyta na szczycie Sojuszu od 2002 r. - Po raz kolejny świadczy to o tym, że Rosja jest otwarta na dialog na dowolne tematy - mówił Ławrow.
Opozycja blokuje
Na to nie chce się zgodzić uważana za prorosyjską "niebieska" opozycja Janukowycza. We wtorek w proteście przeciwko listowi po raz czwarty w ciągu miesiąca opozycyjni deputowani zablokowali trybunę parlamentu. "Niebiescy" tłumaczą, że nie mogą postępować w sprawie współpracy z NATO wbrew opinii swych wyborców, którzy uważają, że Sojusz Północnoatlantycki jest organizacją agresywną, a jej działania skierowane są przeciwko "bratniej" Rosji. Według sondaży, z zamiarami obecnych władz w Kijowie nie zgadza się ponad 50 proc. społeczeństwa.
Cyrk w Radzie Najwyższej
Aby zamanifestować swoje niezadowolenie opozycja ucieka się do kroków, które z powagą niewiele mają wspólnego. Dzisiejsze wydarzenia w Radzie Najwyzszej przypominały bardziej zabawę w chowanego niż prace parlamentu.
Jeszcze rano wydawało się, że do posiedzenia izby dojdzie. Deputowani Partii Regionów dali się bowiem wyprzedzić Jaceniukowi, który zajął swoje miejsce w prezydium 1,5 godziny przed przybyciem opozycji. 1:0 dla strony rządowej i już wydawało się, że "niebiescy" odpuszczą. Ale nie na długo. Kiedy Jaceniuk próbował ogłosić początek obrad, wyłączono mu mikrofon. Gdy starał się wygłosić formułkę otwierającą posiedzenie bez mikrofonu, w ruch poszły gwizdki, trąbki i inne urządzenia zagłuszające jego słowa.
W tej sytuacji Jaceniuk opuścił prezydium i wyszedł z sali upstrzonej niebieskimi i żółtymi balonikami z przekreślonym napisem "NATO" i umieszczonym niżej słowem "NIE". Stale obecne są również dwa transparenty, na których opozycja wymalowała hasło "NATO nie przejdzie" w języku rosyjskim i ukraińskim.
Juszczenko, Tymoszenko i Jaceniuk protestem nie są wzruszeni i nie chcą odwołać swego listu do NATO.
Źródło: Reuters, PAP, TVN24