Sprawozdawca Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy ds. Rosji Luc van der Brande wyraził w piątek zaniepokojenie, że nie wszystkie partie polityczne uczestniczące w wyborach do Dumy Państwowej, mają dostęp do mediów elektronicznych.
- Niestety, wielu naszych rozmówców mówiło nam, że rządząca partia (Jedna Rosja) prawie całkowicie kontroluje eter. Jest to, naszym zdaniem, niezgodne z zasadami wolnych i demokratycznych wyborów – powiedział Belg.
- Wyraziliśmy zaniepokojenie, że w Rosji państwo w pełni kontroluje media elektroniczne. Gdy mówimy o wolnych wyborach, to niewątpliwie chodzi nam o wolność słowa i myśli, o możliwość informowania wszystkich wyborców Rosji – dodał.
Wysłannik Zgromadzenia Parlamentarnego RE skrytykował także Rosję za zbyt późne zaproszenie obserwatorów międzynarodowych na zaplanowane na grudzień wybory. Uznał, że ograniczenie ich liczby jest niesłuszne, jeśli Kreml chce zapewnić świat o przejrzystości i demokratyczności wyborów. - Wielkość kraju musi być brana pod uwagę. Do Rady Europy należy i San Marino i Rosja. Z całym szacunkiem dla San Marino, liczba obserwatorów w Rosji powinna być większa - skomentował Belg.
Van der Brande wyraził też zaniepokojenie faktem, że urzędujący prezydent "związał się z jedną z partii politycznych". - Jest to wewnętrzna sprawa Rosji, jednak nasuwa się pytanie, czy nie pokrywają się tutaj funkcje prezydenta i uczestnika procesu politycznego - uznał van der Brande.
Był to komentarz do decyzji Władimira Putina, który w zeszłym miesiącu zgodził się kandydować do Dumy z list wyborczych ugrupowania Jedna Rosja.
Wybory w Rosji odbędą się 2 grudnia. Obserwatorzy OBWE przyjadą tam 29 listopada i pozostaną do 3-4 grudnia. Będzie ich zaledwie 400, czyli 800 mniej niż w wyborach z 2003 roku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24