Chociaż Rosja niechętnie przyznaje się do zbrodni popełnionych w czasach radzieckich, sama czuje się w mocy oskarżać swoich sąsiadów o "fałszowanie historii" i "gloryfikowanie nazizmu".
- Powinniśmy być bardziej stanowczy w obronie naszych racji, żeby przekazać naszym
Powinniśmy być bardziej stanowczy w obronie naszych racji, żeby przekazać naszym partnerom całą prawdę o fałszowaniu historii, gloryfikowaniu nazistowskich przestępców w sąsiednich krajach Dmitrij Miedwiediew
Oblężenie Leningradu rozpoczęło się 9 września 1941 roku i trwało blisko 900 dni. Wojska niemieckie otoczyły miasto, blokując szlaki zaopatrzeniowe. Blokada kosztowała życie ok. 1,5 miliona ludzi; większość zmarła z głodu.
Wypaczeniom Rosjanie mówią "nie"
Podczas uroczystości prezydent mówił również, że Rosjanie dostrzegają "wypaczenia prawdy na temat wojny, decydującego wkładu Armii Czerwonej w pokonanie nazizmu i wyzwolenie Europy".
- Naszym zadaniem jest przeciwstawienie się w każdy możliwy sposób takiemu zafałszowywaniu. Nie ma miejsca na dyplomatyczne delikatności. Chcę, żeby Ministerstwo Spraw Zagranicznych zajęło bardziej zdecydowane stanowisko - podkreślił Miedwiediew.
Rosjanie wielokrotnie w przeszłości oskarżali sąsiadów, w szczególności kraje bałtyckie, ale i Ukrainę, o fałszowanie historii i przedstawianie Armii Czerwonej w niekorzystnym świetle. Oskarżani odpowiadali, że ze strony państwa radzieckiego spotkało je często niemniejsze zło niż ze strony nazistowskich Niemiec.
Źródło: PAP