Recepta na wyborczy sukces w Rosji jest prosta - wystarczy być protegowanym Władimira Putina. Wyznaczony przez niego kandydat na prezydenta Dmitrij Miedwiediew, ma już w sondażach ponad 80 proc. poparcia.
Jak wynika z sondażu niezależnego Centrum Analitycznego Jurija Lewady, gdyby wybory odbywały się w ten weekend, Miedwiediew, obecny wicepremier zdobyłby większe poparcie niż sam Putin w 2004 roku.
Drugi w sondażu, lider komunistów Giennadij Ziuganow mógłby liczyć zaledwie na 9 proc. głosów, a przywódca nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) Władimir Żyrinowski - niecałe 8 proc.
Na jedynego kandydata opozycji demokratycznej, byłego premiera Michaiła Kasjanowa głosowałoby ok. 1 proc. wyborców.
Taki sam wynik uzyskałby piąty uczestnik prezydenckiego wyścigu, szef lojalnej wobec Kremla Demokratycznej Partii Rosji (DPR) Andriej Bogdanow.
87 proc. Putina
Na Putina w 2004 roku zagłosowało 71,31 proc. wyborców. Natomiast przed wyborami w 2000 roku, zanim Kreml przejął pełną kontrolę nad największymi stacjami telewizyjnymi, jego notowania nie przekraczały 60 proc.
Według centrum Lewady teraz działalność Putina na stanowisku prezydenta aprobuje 87 proc. obywateli, a pracę Miedwiediewa jako wicepremiera - 79 proc.
Badania przeprowadzono w dniach 18-21 stycznia na próbie 1600 osób. Margines błędu wynosi nie więcej niż 3 proc.
Wybory prezydenckie w Rosji odbędą się 2 marca.
Źródło: PAP, tvn24.pl