Rewolucja, kontrrewolucja, czy łagodzenie napięć?


W piątek w życie wszedł ważny dekret papieża Benedykta XVI: każdy ksiądz może odprawiać msze według przedsoborowego obrządku bez konieczności uzyskiwania zgody biskupa.

Od dziś bowiem obowiązują w Kościele rzymskokatolickim dwa mszały, dotychczasowy mszał rzymski Pawła VI oraz wcześniejszy, mszał Piusa V w swojej ostatniej wersji z 1962 roku, zwany mszałem trydenckim.

Co to oznacza w praktyce? Możliwość odprawiania mszy i udzielania sakramentów po łacinie bez konieczności uzyskania zgody od biskupa. Nowe przepisy dają również wolny wybór księżom, czy chcą odprawiać mszę przodem do wiernych, czy też stojąc tyłem do nich, a przodem do ołtarza. Może to spowodować wiele zamieszania, bo wierni są bardzo podzieleni w tej kwestii.

Ponadto, jeśli duża liczba wiernych będzie chciała uczestniczyć we mszy łacińskiej, istnieje możliwość stworzenia dla nich oddzielnych parafii.

Z nowych regulacji bez wątpienia zadowoleni będą lefebryści, czyli członkowie schizmatycznego Bractwa Kapłańskiego Piusa X. Ugrupowanie przeciwników reform Soboru Watykańskiego Drugiego zostało ekskomunikowane przez Jana Pawła II.

Decyzja Benedykta XVI zwiększa szanse na pojednanie Bractwa na łono kościoła rzymskiego. Lefebryści wyrazili juz "zadowolenie i żywą wdzięczność" z powodu wejścia w życie dekretu papieża. Z decyzji zadowolony jest również Aleksy II - Patriarcha Moskwy i Wszechrusi.

Są jednak i tacy, którzy uważają, iż dekret papieski jest powrotem do czasów przedsoborowych w liturgii i stanowczo mu się sprzeciwiają. Papież stara się łagodzić sytuację mówiąc, że takie zarzuty są bezpodstawne i że nie ma istotnej różnicy między mszałem łacińskim a dotychczas obowiązującym.

Niewykluczone, że w najbliższym czasie papież sam odprawi mszę według obrządku trydenckiego.


Źródło: PAP