- Na korytarzach jest pusto. Nie ma uciekających ludzi, nie ma ludzi krzyczących, po prostu cisza, kompletna, niczym nie zakłócona cisza, cisza zakłócana tylko strzałami z broni - mówił w rozmowie z TVN24 na żywo Jan Masiel, europoseł.
Bombaj, luksusowy hotel Taj Mahal. W nim goście z całego świata, wśród nich Polak, Jan Masiel. Gdy zaczęło się piekło zgotowane miastu przez terrorystów, europoseł znajdujący się w centrum wydarzeń był w ciągłym kontakcie z TVN24. Oto fragmenty jego relacji na żywo.
Jak to się wszystko zaczęło? - Zakwaterowaliśmy się o godz. 21, wjechaliśmy windą z kolegami na swoje piętra. Byliśmy po nieprzespanej nocy spędzonej w samolocie, szybko przygotowałem się więc do snu.
- Około 22.50 miałem dziwny telefon z recepcji, która poleciła mi zgasić światło i nie wychodzić z pokoju. Potem poszedłem spać. Następnie ze snu wyrwał mnie telefon moich kolegów z delegacji, którzy powiedzieli mi o zamachach terrorystycznych w mieście. Nie wiedziałem, co się dzieje, ale przypomniałem sobie, że słyszałem strzały – relacjonował Masiel.
Trudne godziny w zamkniętym pokoju
Masiel obudzony przez kolegów z delegacji długo zastanawiał się nad tym, co w ogóle się dzieje. - Docierają do mnie informacje tylko za pośrednictwem dziennikarzy. Nie kontaktuje się ze mną ani recepcja, ani delegacja, z którą tu przyjechałem; może są odcięci od telefonów, a może zostali wzięci jako zakładnicy - zastanawiał się.
A sytuacja z jego punktu widzenia zmieniała się bardzo powoli. - Jestem w swoim pokoju hotelowym, z którego się nie ruszam. Dostałem polecenie, by pokoju nie opuszczać, nie do końca odważam się zapalić światło. Rozwój wydarzeń jest taki, że przed chwilą widziałem żołnierzy z karabinami czy też terrorystów; trudno było powiedzieć, bo przez judasza w drzwiach niewiele widać. Byli tam też turyści z plecakami wyprowadzani z hotelu bądź też byli to zakładnicy do końca nie wiem.
Podczas dramatycznej rozmowy z dziennikarzami TVN24 w pewnym momencie poseł chciał przerwać rozmowę i rozpocząć ewakuację.
- Widzę dym na korytarzu, będę się musiał jakoś ewakuować i zakończyć rozmowę. Słyszę też strzały; pojawiają się z dużymi przerwami, ale nieprzerwanie od dobrych sześciu godzin. Dymu jest coraz więcej, zaczynam się obawiać o swoje bezpieczeństwo. W tej chwili waham się, czy wyjść i próbować się ewakuować, czy jeszcze zaczekać.
Ewakuacja z płonącego hotelu
Widzę dym na korytarzu, będę się musiał jakoś ewakuować i zakończyć rozmowę. Słyszę też strzały; pojawiają się z dużymi przerwami, ale nieprzerwanie od dobrych sześciu godzin. Dymu jest coraz więcej, zaczynam się obawiać o swoje bezpieczeństwo. W tej chwili waham się, czy wyjść i próbować się ewakuować, czy jeszcze zaczekać. Europoseł Jan Masiel na żywo z Bombaju
Minęło jednak jeszcze wiele czasu, zanim europosłowi udało się zmienić w jakikolwiek sposób swoje trudne położenie. Wyglądając co pewien czas przez judasza w swoich XIX wiecznych drzwiach, nie miał wątpliwości, że znajduje się właśnie w jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie. - Słychać tylko strzały... a tych uzbrojonych osobników czy też żołnierzy widziałem na korytarzach hotelu. To jest przerażające, chodzili z bronią, strzelali, w sumie kilkadziesiąt metrów dalej…
– Teraz usłyszałem strzał wewnątrz hotelu – mówił. Według niego wojsko mogło strzelać do terrorysty, który nadal ukrywa się w hotelu. - Wcześnie pojawiły się głosy, że ten mężczyzna już został wyprowadzony z budynku, ale teraz najprawdopodobniej trwa na niego obława - powiedział.
Na szczęście w końcu udało mu się samodzielnie opuścić płonący hotel. - Dość spokojnie zszedłem, pokierowali mną na dole, powiedziano mi, że jeszcze jeden terrorysta ukrywa się w hotelu. Narażałem się może na spotkanie z terrorystą przebywającym na terenie hotelu, ale nie było to z mojej strony żadne bohaterstwo. Uzbrojonych żołnierzy spotkałem dopiero po drugiej stronie ulicy, tam w pogotowiu czekają dziesiątki żołnierzy - mówił Jan Masiel, bezpieczny już wtedy w kawiarni oddalonej o 10 minut drogi od hotelu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters, TVN24