W piątek rozpoczął się drugi dzień szczytu UE, który zająć ma się przede wszystkim kryzysem, powstałym po odrzuceniu w referendum w Irlandii Traktatu Lizbońskiego. Unia debatować też będzie o projekcie Wschodniego Partnerstwa i wzroście cen paliw.
Najpierw mówiono o 15 października, czyli o dacie kolejnego szczytu EU, jako terminie przedstawienia projektu na wyjście z impasu. Jednak, jak zaznaczył wczoraj premier przewodniczącej UE Słowenii Janez Janasza, Europa nie chce wywierać presji na premierze Irlandii Brianie Cowenie.
Czesi: nie będziemy hamulcowym Europy
Nie sformułowano też jeszcze ponoć apelu zachęcającego do kontynuowania ratyfikacji traktatu w pozostałych krajach UE. Na takie wezwanie nie chcą się zgodzić Czesi. Traktat Lizboński jest dla władz w Pradze kwestią delikatną, bo senat skierował traktat do oceny przez Trybunał Konstytucyjny.
Jeszcze w czwartek czeski premier Mirek Topolanek uspokajał, że jego kraj nie będzie "hamulcowym" mimo deklaracji eurosceptycznego prezydenta Vaclava Klausa, który po irlandzkim referendum uznał Traktat Lizboński za "martwy".
Wschodnie Partnerstwo na tak?
W piątek przywódcy państw UE mają też ostatecznie zaaprobować polski projekt Wschodniego Partnerstwa i kontynuować debatę o wzroście cen energii i żywności.
Źródło: PAP, tvn24.pl