Gdyby Polska zbyt uporczywie domagała się uznania winy ZSRR za rozpętanie II Wojny Światowej, premier Rosji był gotowy odwołać wizytę w Polsce - napisała "Niezawisimaja Gazieta". Jednocześnie z sieci zniknął tekst Siergieja Ławrowa, gdzie szef rosyjskiego MSZ wypowiadał oceny dotyczące II Wojny Światowej sprzeczne z polskim punktem widzenia.
"Niezawisimaja Gazieta", powołując się na "źródła w kręgach naukowych" napisała, że to premier Władimir Putin domagał się podzielenia na dwie części uroczystości rocznicowych na Westerplatte. "Jeśli w rozmowach z polskimi partnerami dominowałyby elementy negatywne, to gotów był jakoby odwołać wizytę" - wskazuje moskiewski dziennik.
(...) zamiast bronić faktu, że Rosja to inne państwo, że potępiła ustrój totalitarny i buduje demokrację, że nie ponosi odpowiedzialności za zbrodnie stalinizmu - zaczynamy mówić, iż Stalin był wielkim menedżerem. Aleksiej Arbatow, politolog
Próba restauracji totalitaryzmu
Przytaczany przez gazetę znany rosyjski politolog Aleksiej Arbatow ostro skrytykował rozpętaną w Rosji kampanię przeciwko polskim "fałszerzom historii". "Nie mogę określić jej inaczej niż jako opętańczą" - oświadczył Arbatow.
Jego zdaniem ta kampania wpisuje się w próby restauracji totalitaryzmu w Rosji. "Chodzi o obronę Stalina we wszystkich jego poczynaniach przed wojną" - oceniał. A to, według politologa "jest to po pierwsze niesłuszne z historycznego punktu widzenia i po drugie szkodliwe politycznie".
Według niego Moskwa popełnia błąd, bo "zamiast bronić faktu, że Rosja to inne państwo, że potępiła ustrój totalitarny i buduje demokrację, że nie ponosi odpowiedzialności za zbrodnie stalinizmu - zaczynamy mówić, iż Stalin był wielkim menedżerem". "Nasi krytycy powinni być nam wdzięczni, że wspieramy ich argumenty" - podsumował.