Prototyp rakiety Ares I-X wystartował z centrum lotów kosmicznych im. Kannedy'ego na Florydzie. Ares I-X może być amerykańskim oknem na kosmos po wycofaniu floty wahadłowców w 2010 roku. Testowy lot trwał zaledwie 2 minuty i zdaniem NASA zakończył się sukcesem.
Do startu doszło o 16:30 polskiego czasu (11:30 miejscowego czasu). Choć przez chwilę, kilkadziesiąt sekund po starcie obraz na telewizorach "zamarzł" i pojawiły się wątpliwości, czy wszystko idzie zgodnie z planem, wszystko poszło po myśli specjalistów z amerykańskiej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej.
Najwyższa na świecie
100-metrowa rakieta Ares I-X jest obecnie najwyższą na świecie. Środowy eksperyment miał sprawdzić działanie pierwszego członu rakiety, czyli głównie silników. Natomiast dołączone do niego drugi człon (także element napędowy) oraz załogowy statek Orion były pozbawionymi silników atrapami.
Gdy silniki zakończyły pracę, Ares I-X leciał na wysokości 45 kilometrów z prędkością bliską pięciokrotnej prędkości dźwięku. Wtedy pierwszy człon oddzielił się od pozostałych części rakiety i opadł na spadochronach na powierzchnię Atlantyku, gdzie miał go wyłowić statek badawczy NASA. Dalsza praca polegać będzie na przeanalizowaniu zapisów ponad 700 zamontowanych w rakiecie czujników.
Atrapy członu drugiego i Oriona kontynuowały wznoszenie do wysokości około 50 kilometrów, a następnie też spadły do oceanu.
Ostatni lot?
Rakieta Ares może stać się podstawą amerykańskich lotów kosmicznych w następnych latach - kiedy to na zasłużoną emeryturę przejdzie flota wahadłowców.
Ograniczenia budżetowe wobec państwowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) sprawiają jednak, iż pierwszy start nowej rakiety może być zarazem jej ostatnim. Jedna z opcji, przedstawionych prezydentowi Barackowi Obamie przez zespół niezależnych ekspertów, przewiduje rezygnację z Aresa I i wynajmowanie firm komercyjnych do zapewnienia komunikacji z Międzynarodową Stacją Kosmiczną (ISS).
Źródło: CNN, PAP