Zamiast kokosów, pustki w kieszeniach. Miało być pięknie, a klienci mieli walić drzwiami i oknami, tymczasem sytuacja jest zgoła odmienna. Południowoafrykańskie prostytutki są załamane mundialem w RPA. Za to cieszą się dyrektorzy muzeów.
- Mistrzostwa świata były katastrofalne. (...) to najgorszy miesiąc w historii mojego interesu - powiedział właściciel jednej z agencji towarzyskiej z Johannesburga.
- Nikt nie interesuje się seksem w tym momencie - powiedziała kobieta pracująca pod imieniem Tori. Zaznaczyła, że obrót w jej biznesie spadł o 80 proc. od czasu rozpoczęcia mundialu. - Lubię oglądać mecze, ale nie mogę się doczekać, aż wszyscy wreszcie wyjadą do domu - dodała.
Strzał obok tarczy
Te dane są zupełnym przeciwieństwem przewidywań przedmundialowych. Przedstawiciele władz RPA obawiali się najazdu 40 tys. prostytutek, a tymczasem przyszło wielkie zaskoczenie - fani piłki nożnej bardziej interesują się galeriami sztuki i muzeami niż domami publicznymi.
- Ludzie szli do barów i na stadiony oglądać mecze, a później wracali do domów. Nie kłopotali się przyjściem do nas - powiedziała "Zbowa", jedna z prostytutek z Johannesburga.- Przed turniejem zarabiałyśmy dobre pieniądze, ale przez ponad miesiąc był zastój w interesie - dodała.
A muza oblegane
Z kolei ręce zacierają dyrektorzy muzeów. Wayde Davy, dyrektor Muzeum Apartheidu w Johannesburgu powiedział, że wystawa dotycząca walki z rasizmem jest oblegana i nigdy nie przyciągała tylu ludzi.
- Przed turniejem przewidywaliśmy zwiększenie liczby odwiedzających do około 2 tys. dziennie, ale teraz jest ich około 4 tys., a jednego dnia było ich ponad 6 tys. To poza skalą - mówił rozentuzjazmowany Davy.
Wzrostem liczby odwiedzających chwalą się też m.in. specjalizująca się w sztuce współczesnej Johannesburg Art Gallery czy Museum Africa.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu