Transseksualista-prostytutka Brenda, zamieszana w skandal, który doprowadził do dymisji gubernatora Lacjum Piero Marrazzo nie żyje. Jej zwłoki znaleziono w piątek w Rzymie. Władze traktują sprawę jak zabójstwo.
Najprawdopodobniej przyczyną śmierci było uduszenie dymem w rezultacie pożaru wywołanego w mieszkaniu Brendy. Przy zwłokach znaleziono płyn łatwopalny. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci.
Brenda znajdowała się w ostatnich tygodniach na czołówkach włoskich mediów, gdy wyszło na jaw, że Marrazzo był stałym klientem brazylijskich transseksualistów-prostytutek i był szantażowany, gdy pojawiło się nagranie z jego udziałem w czasie intymnego spotkania z jedną z nich o imieniu Natalie.
Komputer w wodzie - próba zatarcia śladów?
Poszlaki wskazują, że pożar nie był przypadkowy. Osobisty komputer Brendy znaleziono w wypełnionym wodą zlewie, co najprawdopodobniej było próbą zniszczenia dowodów w sprawie dotyczącej szantażowania Marrazzo. Przypomina się, że z jednego z wywiadów Brendy wynikało, że ma także drugie nagranie z udziałem skompromitowanego byłego szefa władz stołecznego regionu.
Media włoskie nie wykluczają, że nagranie to mogło znajdować się w zniszczonym komputerze, z którego pliki usiłują teraz odzyskać policyjni informatycy. Adwokat Marrazzo, Luca Petrucci, oświadczył, że "sprawa ta obrała tragiczny i niepokojący obrót".
Seksualne orgie po włosku
Skandal z Marrazzo w roli głównej wywołał w ostatnim czasie prawdziwy wstrząs i konsternację we Włoszech. Okazało się, że ten były dziennikarz RAI, a do niedawna prominentny polityk opozycyjnej Partii Demokratycznej, stojący na czele władz całego Lacjum, obracał się w półświatku i uczestniczył w seksualnych i narkotykowych orgiach.
Źródło: PAP, "Daily Telegraph"