Próby atomowe "przez USA"


Od kilku lat świat zastanawia się, jak powstrzymać Koreę Północną przed atomowymi zbrojeniami, mając do dyspozycji raczej słabe środki. Tymczasem Phenian uważa, że może przeprowadzić więcej prób nuklearnych, jeśli USA dalej będą próbować ją "zastraszać".

O stanowisku Phenianu doniosła rosyjska agencja ITAR-TASS, powołując się na anonimowe źródło w północnokoreańskiej ambasadzie w Moskwie. Źródło to powiedziało, że do nowych prób może dojść, "jeśli USA i ich sojusznicy będą kontynuować politykę zastraszania Korei Północnej".

W poniedziałek rano Phenian poinformował, że pomyślnie przeprowadził już drugą w historii próbę atomową - pierwsza miała miejsce w październiku 2006 roku.

Bezzębne "zastraszanie"

Tymczasem amerykańskie "zastraszanie" jest raczej pozbawione zębów, ograniczone do deklaracji i sankcji ONZ. Dodatkowo Waszyngton za dobrą monetę brał do tej pory niemal wszystkie deklaracje Phenianu.

W październiku 2008 r. USA usunęły Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyzną z listy państw sponsorujących terroryzm, w zamian za obietnicę wznowienia przez Phenian demontażu instalacji elektrowni atomowej w Jongbion, którą komuniści już raz zadeklarowali się rozebrać.

Wyciągnięta ręka Obamy

Dodatkowo nowa administracja Baracka Obamy sugerowała w ostatnim czasie możliwość nawiązania bezpośrednich rokowań z Koreą Północną w zamian za powrót tego kraju do rozmów sześciostronnych.

W kwietniu po przeprowadzonej próbie rakietowej Phenian zapowiedział odejście od stołu negocjacji w sprawie swojego programu atomowego, zostawiając Seul, Waszyngton, Moskwę, Tokio i Pekin samym sobie.

"Amerykańskie podejście do KRLD pozostaje wrogie"

- Analiza polityki, prowadzonej w ciągu pierwszych stu dni administracji Baracka Obamy jasno wskazuje, iż amerykańskie podejście do KRLD pozostaje wrogie - podkreślało na początku maja północnokoreańskie MSZ.

- Jesteśmy przekonani, że rozwiązanie obecnych problemów i wynikających z nich napięć może nastąpić wyłącznie w wyniku dialogu i negocjacji - odpowiadała amerykańska administracja ustami specjalnego wysłannika administracji amerykańskiej Stephena Boswortha.

Źródło: PAP