"Prezydent winny zaniedbań"


Lipcowa eksplozja w cypryjskiej bazie wojskowej nie tylko kosztowała życie 13 osób, w tym szefa marynarki wojennej, ale też wstrząsnęła cypryjską sceną polityczną. W poniedziałek nastąpił kolejny wstrząs wtórny.

Niezależny śledczy powołany do zbadania sprawy, Polis Poliwiu, oznajmił bowiem, że to prezydent Cypru Demetris Christofias jest winny zaniedbań, które doprowadziły do katastrofalnego wybuchu przeterminowanej amunicji.

- Prezydent republiki zaniedbał w tym przypadku podjęcia elementarnych przedsięwzięć na rzecz bezpieczeństwa obywateli Cypru. W tym przypadku mówię nie tylko o odpowiedzialności instytucjonalnej. W tym przypadku obciąża go poważna i bardzo ciężka odpowiedzialność osobista - powiedział Poliwiu na konferencji prasowej.

Ustalenia Poliwiu nie są dla władz wiążące. Trwa jednak odrębne śledztwo kryminalne w sprawie eksplozji z 11 lipca, która poza ofiarami w ludziach pociągnęła za sobą zniszczenie największej na Cyprze elektrowni.

Do eksplozji doszło o godzinie 5 rano czasu polskiego (6 czasu cypryjskiego) w bazie wojskowej Evangelos Florakis na południowym wybrzeżu Cypru. Wśród ofiar eksplozji był dowódca marynarki wojennej i wielu innych oficerów. Po katastrofie ze stanowiska zrezygnował minister obrony i dowódca Gwardii Narodowej.

Źródło: PAP