Podejrzany o zbrodnie prezydent miał nie opuszczać RPA, ale wsiadł do samolotu i odleciał


Sudański prezydent Omar el-Baszir, poszukiwany za zbrodnie wojenne przez Międzynarodowy Trybunał Karny, wyleciał z RPA, choć lokalny sąd mu tego zakazał. Po prostu wsiadł do swojego samolotu i bez przeszkód odleciał.

Prezydencki samolot wystartował z lotniska wojskowego w Johannesburgu w poniedziałek około południa, a jego wylot szybko potwierdziły władze w Chartumie.

Daremna próba

Tymczasem mający siedzibę w Hadze MTK wystąpił do władz Republiki Południowej Afryki o podjęcie starań w celu aresztowania Baszira. W niedzielę sąd w Tshwane (Pretorii) zakazał Baszirowi opuszczania terytorium RPA aż do rozpatrzenia przez tamtejszy sąd wniosku haskiego trybunału. Był to pierwszy przypadek, by wymiar sprawiedliwości kraju afrykańskiego podjął próbę uniemożliwienia wyjazdu urzędującemu prezydentowi na prośbę MTK. W chwili startu samolotu z Baszirem posiedzenie sądu trwało. Otoczenie Baszira od początku twierdziło, że działania południowoafrykańskiego wymiaru sprawiedliwości nie mają żadnego znaczenia. Sudańscy delegaci przebywali w RPA jako "goście południowoafrykańskiego rządu", który udzielił im gwarancji - mówił w niedzielę sudański minister spraw zagranicznych Ibrahim Ghandur. Baszir bez przeszkód uczestniczył w szczycie Unii Afrykańskiej i pozował do oficjalnego zdjęcia w pierwszym rzędzie przywódców.

Oskarżony o zbrodnie

W 2009 roku prezydent Omar el-Baszir został pierwszym w historii urzędującym prezydentem oskarżonym przez Międzynarodowy Trybunał Karny o zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo w sudańskiej prowincji Darfur. ONZ szacuje, że w czasie konfliktu w Darfurze od 2003 roku zginęło ponad 300 tys. ludzi.

MTK wystawił za nim dwa nakazy aresztowania w 2009 i 2010 roku. El-Baszir podróżuje jednak poza granice swojego kraju bez większych przeszkód, bowiem omija te państwa, gdzie mógłby się spodziewać problemów.

Autor: mk\mtom / Źródło: PAP