- Traktat Lizboński to ruch w złym kierunku - powiedział prezydent Czech Vaclav Klaus. Jego zdaniem ratyfikacja Traktatu może zagrozić przyszłej ważności tzw. dekretów Benesza.
Powojenne dekrety czechosłowackiego prezydenta Edvarda Benesza m.in. sankcjonowały wysiedlenie i konfiskatę majątków Niemców i Węgrów żyjących w Czechosłowacji. Wielu Czechów boi się, że gdy Traktat Lizboński wraz z Kartą Praw Podstawowych wejdzie w życie, pozwoli spadkobiercom wypędzonych domagać się rekompensat lub zwrotu skonfiskowanych przez władze majątków.
- To jest sprawa dla prawników, ale ja bym się tego obawiał - powiedział Klaus w rozmowie z portalem internetowym iDnes. Jednocześnie podkreślił, że unijny układ został uzgodniony przez polityków i nie uzyskał legitymacji w formie referendum. Zdaniem Czecha należy koniecznie zapobiec negatywnym tendencjom w UE - unifikacji, centralizacji, biurokracji i socjalizacji.
Traktat do Trybunału
Obawy prezydenta m.in. co do dekretów Benesza podzielił pod koniec kwietnia czeski Senat, który skierował Traktat do Trybunału Konstytucyjnego, by ten zbadał jego zgodność z czeskim porządkiem prawnym.
Senat zwrócił się o zbadanie zgodności z konstytucją sześciu sfer Traktatu Lizbońskiego, m.in. w sprawie przeniesienia niektórych uprawnień państwa na szczebel europejski, zmiany sposobu decydowania w Radzie UE z jednomyślnego na większościowy oraz zakresu obowiązywania Karty Praw Podstawowych UE w Republice Czeskiej.
Do czasu wydania wyroku przez Trybunał, Senat zawiesił debatę ratyfikacyjną. Zaapelował jednak sędziów, by rozpatrzyli sprawę bez większej zwłoki.
Źródło: PAP, lex.pl