Kilka tysięcy stronników opozycji wyszło na ulice Moskwy, aby zaprotestować przeciwko sfałszowaniu przez Kreml niedzielnych wyborów do Dumy Państwowej. Uczestnicy akcji skandowali: "Hańba!", "Rosja bez Putina!" i "Precz z partią oszustów i złodziei!". Do akcji wkroczyła policja, aresztowała około 40 demonstrantów.
Około czterech tysięcy zwolenników ugrupowań demokratycznych - m.in. Partii Wolności Narodowej (Parnas), ruchu Solidarność, Rosyjskiego Sojuszu Ludowo-Demokratycznego (RNDS), Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF) i Ruchu Obrony Lasu Chimkińskiego - zebrało się na Czystych Prudach, przy pomniku pisarza Aleksandra Gribojedowa.
Na akcję przyszli także aktywiści radykalnych formacji - Frontu Lewicy i Innej Rosji. W niedzielę próbowali oni zorganizować w stolicy Rosji własne demonstracje, jednak zostali rozpędzeni przez policję. Ponad 600 protestujących zatrzymano.
Niezadowoleni na ulicy
Występujący podczas manifestacji liderzy opozycji demokratycznej, m.in. Borys Niemcow, Władimir Ryżkow i Ilja Jaszyn, a także szefowie niezależnych organizacji pozarządowych, w tym Jewgienia Czyrikowa i Aleksandr Nawalny, mówili o fałszerstwach wyborczych na rzecz partii Jedna Rosja, kierowanej przez premiera Władimira Putina.
Podkreślali, że Jednej Rosji bezprawnie przypisano miliony głosów, a mimo to partia Putina doznała druzgocącej klęski, zbierając znacznie mniej głosów niż prognozowano. Czyrikowa, przywódczyni Ruchu Obrony Lasu Chimkińskiego, zapowiedziała, że opozycja będzie dążyć do unieważnienia wyników niedzielnych wyborów.
Demonstracja była legalna i miała spokojny przebieg. Jednak po jej zakończeniu część uczestników podjęła próbę przejścia na pobliski Plac Łubiański, przy którym swoje siedziby mają Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) i Centralna Komisja Wyborcza. Interweniowały oddziały specjalne policji OMON, które rozproszyły uczestników pochodu. Co najmniej 30 osób zatrzymano, w tym Jaszyna i Nawalnego.
Protestowali też komuniści. Na placu Aleksandra Puszkina zgromadziło się około tysiąca zwolenników Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF). Komuniści też wyrażali niezadowolenie z wyników wyborów. Jak mówili, część głosów ukradziono im na rzecz putinowskiej Jednej Rosji. Również zapowiedzieli zaskarżenie do sądów rezultatów w niektórych regionach.
Wybory stymulowane
Podczas niedzielnych wyborów miało dojść do szeregu nieprawidłowości. Rekordową liczbę naruszeń prawa wyborczego zarejestrowali obywatele. Liczne nagrania trafiły do internetu. Widać na nich między innymi członków komisji wyborczych wypełniających seryjne karty do głosowania, które następnie trafiały do urn wyborczych.
Wybory jako "wypaczone i skażone" na rzecz Jednej Rosji określiła też OBWE. Według obserwatorów miało dochodzić do widomych manipulacji podczas liczenia głosów i "przy urnach".
Po przeliczeniu protokołów z 96 procent komisji wyborczych Centralna Komisja Wyborcza FR poinformowała, że kremlowska Jedna Rosja dostała 49,54 proc. głosów, co przekłada się na 238 mandatów w 450-miejscowej Dumie. Oznacza to utratę większości konstytucyjnej i 77 miejsc w parlamencie w porównaniu z poprzednimi wyborami.
Źródło: PAP