Rodzina Clary Amado, pasażerki Airbusa A330, który w czasie lotu z Brazylii do Francji spadł 1 czerwca do Atlantyku, pozwała linie lotnicze Air France. Chce w ten sposób wymóc na przewoźniku, by ujawnił informację, co było przyczyną katastrofy.
Rodzina wytoczyła francuskiemu przewoźnikowi proces cywilny. Liczy, że dzięki temu pozna przyczyny katastrofy, w której zginęło 228 osób.
Przyczyn tragedii do tej pory nie udało się wyjaśnić. Nie nie odnaleziono też rejestratorów parametrów lotu, czyli tzw. czarnych skrzynek.
Prawnik Jean-Claude Guidicelli powiedział, że jego klienci chcą, aby Air France ujawniły informacje, czy Airbus miał problemy z prędkościomierzami i czy właśnie to nie doprowadziło do wypadku.
Nie rozpadł się w powietrzu
Śledczy badający sprawę katastrofy Airbusa nad Atlantykiem podejrzewają, że uszkodzenie prędkościomierzy mogło przyczynić się do wypadku, lecz był to tylko jeden z czynników. Liniom lotniczym na całym świecie, w których flocie latają Airbusy A330, nakazano wymianę tych urządzeń.
Ze śledztwa wynika, że lecący z Rio de Janeiro do Paryża samolot nie uległ zniszczeniu w powietrzu. Na odnalezionych szczątkach maszyny, nie wykryto śladów ognia ani ładunków wybuchowych. Znajdujące się wśród ponad 600 odnalezionych elementów samolotu kamizelki ratunkowe nie były nadmuchane, co według ekspertów oznacza, że pasażerowie nie przygotowywali się do lądowania awaryjnego na wodzie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24