Dwóch strażaków zginęło w niedzielę wieczorem w Kalifornii podczas gaszenia szalejących w tym stanie od kilku dni pożarów. 12 tys. domów jest zagrożonych, a ogień zagraża przedmieściom Los Angeles. Żywiołowi sprzyja suche powietrze i panujące na zachodzie USA upały.
Gubernator stanu Arnold Schwarzenegger zaapelował do mieszkańców, aby słuchali władz i na czas opuszczali zagrożone miejsca, inaczej może się to źle skończyć.
I tak, w miejscowości Big Tujunga Canyon, dwie osoby doznały ciężkich poparzeń, gdy próbowały uchronić się przed ogniem w małym basenie, lekceważąc nakaz ewakuacji. Kolejna osoba odniosła obrażenia w okolicach Mount Wilson, w hrabstwie Los Angeles.
Gubernator krytykuje i dziękuje
Podczas konferencji w sztabie kryzysowym Schwarzenegger powiedział, że "trzech ludzi zostało rannych, gdyż nie słuchali" apelu władz. Podziękował jednocześnie strażakom za skuteczną ochronę wzgórz masywu Angeles na którym znajdują się anteny nadawcze i zabytkowe obserwatorium astronomiczne.
Jednak pożar strawił już ponad 142 km kwadratowe parku narodowego Angeles. Do tej pory udało się go opanować jedynie w około 5 proc. Nakaz ewakuacji otrzymali mieszkańcy Glendale, Pasadeny i innych miejscowości na północ od Los Angeles.
Źródło: PAP, lex.pl