"Potępiamy czyn Polańskiego, ale..."


Oczywiście potępiamy czyn Romana Polańskiego, ale tak jak pomagamy innym polskim obywatelom, tak i jego objęliśmy pomocą konsularną - powiedział w piątek szef Radosław Sikorski. Kilka godzin wcześniej reżyser, zwolniony za kaucją ze szwajcarkiego aresztu, przyjechał do swojej posiadłości z Gstaad.

- Przypominam, że udzielamy pomocy konsularnej naszym rodakom nawet w sytuacjach, gdy nie jesteśmy dumni z tego, co zrobili - podkreślił szef polskiej dyplomacji podczas konferencji prasowej w Brukseli.

Przypominam, że udzielamy pomocy konsularnej naszym rodakom nawet w sytuacjach, gdy nie jesteśmy dumni z tego, co zrobili. Radosław Sikorski

Przypomniał jednak, że "Roman Polański zasłużył się dla dobrego imienia Polski za granicą". - Film "Pianista" chociażby, jest po pierwsze arcydziełem, a po drugie kamieniem milowym na drodze zabiegania o prawdę historyczną, naszą politykę historyczną. Zrobił bardzo dużo dla znajomości historii Polski i naszego udziału w II wojnie światowej - tłumaczył Sikorski.

Szef polskiej dyplomacji zaznaczył, że nie rozmawiał o sprawie Polańskiego z sekretarz stanu USA Hillary Clinton. Odmówił też spekulacji, co by się stało, gdyby Polański chciał uciec do Polski.

Polański (prawie) na wolności

Po ponad dwóch miesiącach Roman Polański został w piątek zwolniony za kaucją z aresztu ekstradycyjnego i rozpoczął pobyt w areszcie domowym w swojej posiadłości w szwajcarskim kurorcie w Gstaad.

USA przedstawiły już Szwajcarom wniosek o jego ekstradycję, który jest rozpatrywany przez sąd federalny. Od jego decyzji Polański może się odwoływać do dwóch instancji - sądu w Bellinzonie i Trybunału Federalnego w Lozannie.

Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca reżyserowi, że w 1977 roku uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Przed zakończeniem postępowania karnego w USA Polański zbiegł do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia.

W zeszłym tygodniu szwajcarski Federalny Sąd Karny w Bellinzonie zgodził się na zwolnienie reżysera za kaucją w wysokości 4,5 mln franków (3 mln euro). Prócz wpłacenia kaucji warunkiem opuszczenia przez reżysera aresztu było zdeponowanie dokumentów tożsamości i uprawniających do podróży, a także poddanie się nadzorowi elektronicznemu.

Źródło: TVN24, PAP