Niemieccy politycy i biznesmeni najbliższych nocy nie zaliczą do spokojnych. Niemiecki wywiad kupił bowiem od b. pracownika jednego z liechtensteinskich banków dane o właścicielach tajnych kont. A co nam do tego? - Prokuratura chce poprosić Niemców, żeby sprawdzili, czy na listach nie ma też polskich nazwisk - dowiedział się "Dziennik".
Pięć milionów euro - tyle kosztowały listy z nazwiskami posiadaczy tajnych kont w Liechtensteinie. Za tę pokaźną "sumkę" Heinrich Kieber z banku LGT przekazał niemieckiemu wywiadowi płyty DVD z danymi ponad 1400 osób. Część informacji dotyczących niemieckich obywateli już została ujawniona. Okazało się, że część wpływowych niemieckich polityków i biznesmenów zakładało konta w Liechtensteinie, aby nie płacić w swoim kraju wysokich podatków.
Kto ma konto?
Czy konta w Liechtensteinie mogły mieć też polskich właścicieli? Według Romana Giertycha byli ministrowie Zbigniew Ziobro i Janusz Kaczmarek tajnych kont lewicy już wcześniej szukali nie w Szwajcarii, ale właśnie w Liechtensteinie: - Pierwsza wizyta państwowa między Polską a Liechtensteinem była z powodu kont, a delegacji polskiej przewodniczył Ziobro - stwierdził kilka tygodni temu Giertych. (CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT) Prokuratura Krajowa chce pójść tym tropem i poprosić Niemców o udostępnienie list.
W sprawach prowadzonych przez śledczych z Katowic pojawiają się nazwiska m.in. Marka Dochnala, Jana Kulczyka i Zbigniewa Solorza.
Nie jesteśmy sami
Zresztą w naszych ewentualnych prośbach o udostępnienie nazwisk nie będziemy osamotnieni - "listą Kiebera" zainteresowali się już bowiem Brytyjczycy, Finowie, Szwedzi, Norwegowie, Australijczycy i Nowozelandczycy.
- Rozważamy zwrócenie się do niemieckiej prokuratury z prośbą o pomoc w sprawdzeniu, czy na tych płytach są konta Polaków, którzy przewijają się w prowadzonych przez nas postępowaniach. Czekamy na opinię prawną, która dotyczyć będzie m.in. legalności zdobytych w ten sposób informacji - mówi "Dziennikowi" Zbigniew Pustelnik z Prokuratury Krajowej w Katowicach.
Według gazety, która powołuje się na opinię karnisty, prof. Mariana Filara, "nie jest ważne w jaki sposób strona niemiecka zdobyła płyty" - jeżeli prokuratura uzyska informacje, to sąd musi je potraktować jako dowód.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24