"Teraz wszyscy zrozumieją, kim są muzułmanie i czym jest dżihad", to fragment sms-a, którego w 2005 r. po zamachach w Londynie rozsyłał do polskich znajomych stracony we wtorek w Chinach Brytyjczyk Akmal Shaikh. W związku z tym lubelska prokuratura sprawdzała, czy Brytyjczyk nie był członkiem zorganizowanej grupy terrorystycznej.
"Mam nadzieję, że oglądałeś wiadomości. To jest moja robota. Teraz wszyscy zrozumieją, kim są muzułmanie i czym jest dżihad", tak brzmi pełna wiadomość, którą do dwóch osób wysłał Shaikh następnego dnia po ataku terrorystycznym w Londynie w lipcu 2005 roku.
Sprawą zainteresowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która badała Brytyjczyka. Jednak, jak mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska, "w grudniu 2005 postępowanie zostało umorzone wobec braku dowodów dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego".
Wraz z umorzeniem śledztwa prokuratura poinformowała wówczas, że miała do czynienia z człowiekiem "rozchwianym emocjonalnie".
Groźby karalne Akmala Shaikha
Prokuratura skierowała natomiast do sądu w Lublinie akt oskarżenia przeciwko Shaikhowi, któremu zarzuciła kierowanie gróźb karalnych w stosunku do swojej byłej partnerki - z którą miał dzieci - i jej rodziny.
W listopadzie 2006 roku, już na etapie postępowania sądowego, kobieta wycofała wniosek o ściganie i postępowanie zostało umorzone.
Akmal Shaikh był podejrzewany o kierowanie gróźb karalnych także w stosunku do innych osób, ale ponieważ osoby te nie złożyły wniosku o ściganie, prokuratura nie prowadziła w tych sprawach śledztw.
Stracony w Chinach
We wtorek, mimo apeli brytyjskiego rządu, Shaikh został stracony w Chinach za przemyt narkotyków. Egzekucja spotkała się z ostrą krytyką Londynu. Pekin broni się, że przemyt narkotyków to ciężka zbrodnia zasługująca na śmierć.
Źródło: PAP